Wkrótce po tej rozmowie rozstałam się z Hinomoto.
- W takim razie sądzę, że nasze drogi w tym momencie się rozchodzą. – Powiedziała wyciągając do mnie rękę.
- Tak… - Odparłam pozytywnie zaskoczona tym, że nie zamierza wyciągać ze mnie moich sekretów - nie żeby to miało sens.
Kiedy wróciłam do Mora Soul nie wydawało mi się, jakby tutaj cokolwiek się zmieniło. Miasto wydawało się, jak każde inne, mimo iż część jego mieszkańców, wcale nie była, jak każdy inny normalny człowiek.
Westchnęłam ciężko.
Doprawdy... Czy tutaj się nic ciekawego nie dzieje..?
Szybko przebiegłam się do mojego mieszkania i rzuciłam mój plecak w jego wejściu. Zamierzałam zajrzeć do Aoime i zapytać się o jakieś wydarzenia, ale po chwili z tego zrezygnowałam, gdyż w sumie nie musiałam się tak spieszyć, ponieważ niekoniecznie ktokolwiek zauważył, że wyjechałam stąd.
Wyszłam, żeby się nie siedzieć w środku tej opustoszałej willi, ponieważ nie miałam zbytnio ochoty siedzieć w zamknięciu.
Zawędrowałam, aż do dzielnicy w której były wilki powietrza. W sumie nigdy tutaj nie zaglądałam, pomijając paniczną ucieczkę przez te tereny z Akatsukim po odwiedzinach na cmentarzu i spotkaniem się z prawdziwym Żniwiarzem.
Nagle wpadłam na jakąś dziewczynę, która ukrywała się w mroku zaułków.
- Kim ty jesteś? - Zapytałam, a ona po chwili zakryła mi usta dłonią.
Spojrzałam na jej skrzydła... Czyżby wataha powietrza... Jakoś nie mogłam jej zbytnio skojarzyć.
Wyrwałam się po chwili z ucisku i zapytałam:
- Jesteś z watahy powietrza?
- Skąd wiesz kim jestem? - Zapytała oniemiała.
Kąciki ust drgnęły mi lekko w uśmiechu i po chwili zmieniłam się w moją wilczą postać.
- Z jakiej jesteś watahy? - Zadała pytanie.
- Z watahy Mroku, a tak w ogóle to jestem Rin - zmieniłam się z powrotem w człowieka.
- Jestem Rapix, gdzie ja jestem i co się stało z Forever Young? - Zadała kolejne pytania.
Taa... To w sumie jest temat na dłuższą rozmowę.
- Opowiem ci wszystko, ale nie tutaj, chodź ze mną - powiedziałam i zaprowadziłam ją w bardziej bezpieczne miejsce.
Bardziej bezpiecznym miejscem była moja willa i tam ją zaprowadziłam.
Otworzyłam drzwi... Chwila, czy one nie powinny być zamknięte?
- Pozwól na chwilę - powiedziałam i bez uprzedzenia zmieniłam się w wilka.
Wzięłam głęboki wdech i wyczułam zapach najbardziej znienawidzonej przeze mnie osoby - Akatsukiego. Co ten zboczony przygłup tutaj robił?!
Wróciłam do ludzkiej postaci i zaklęłam pod nosem wspominając coś o niedorozwiniętym zboku.
- Coś się stało? - Zapytała Rapix.
- Nie, nic takiego - odparłam. - Po prostu potem będę musiała złożyć mojemu sąsiadowi "przyjacielską wizytę" i tyle - na tym zakończyłam temat.
Zaprosiłam ją do salonu, gdzie zapytałam się jej:
- Pijesz kawę? Czy może wolisz coś innego? Mam Sprite'a, Colę, Mirindę..
- Co? - Zapytała.
Ahh.. Zdałam sobie sprawę, że w Forever Young nie było czegoś takiego jak napoje z puszki i kawa.
- Nieważne - odparłam. - To po prostu są tutejsze napoje. Może spróbujemy na początek z sokiem pomarańczowym.
Nalałam do dwóch szklanek podobną porcję soku i podałam jedną z nich Rapix.
- Jesteś pewna, że to nie jest otrute? - Spytała. - To ma jakiś dziwny kolor?
- Nie, chyba jest spoko - odpowiedziałam. - Spróbuj.
Napiła się kilka małych łyczków.
- Dobre - stwierdziła zaskoczona.
Wskazałam jej na jedną z mufinek leżących na talerzu, który przyniosłam wraz z sokiem.
- Spróbuj jeszcze tego. To mufinki waniliowe, uwielbiam je.
- Wracając do tematu, kiedy dotarłaś tuta? - Spytałam.
- Hmm... Dzisiaj.
- A wcześniej, gdzie byłaś?
- Nom. W Forever Young, wszystko było normalne i byli tam wszyscy... - Powiedziała.
HHmmm.. Czyżby to było zagięcie czasoprzestrzenne?
Wyjęłam z kieszeni notes w którym miałam wszystkie pomysły dotyczące powrotu do Forever Young i zanotowałam kilka słów "zagięcie czasoprzestrzenne", "portal o dużej mocy" i "możliwość odkrycia szansy powrotu do domu".
- Ciekawe - mruknęłam pod nosem.
Schowałam notes do kieszeni i zignorowałam jej zaciekawione spojrzenie.
- Mamy teraz ważniejszą kwestię do omówienia - powiedziałam. - Na pewno nie możesz tak chodzić na co dzień z tymi skrzydłami.
- A co mam z nimi zrobić?
- Powinnaś jakoś się odmienić... Sama kiedyś to zrobiłam z moją postacią.
- Ale jak to zrobić?
Na początek się skup i pomyśl o odmianie, o nowej postaci... Może posiadasz w sobie ukryty talent do zmiany postaci, ponieważ powietrze nie należy do stałego żywiołu, ciągle się zmienia.
Skupiła się na przemianie z zamkniętymi oczami, aż wystąpiły na jej czole kropelki potu. Nic dziwnego, że jej na tym tak zależy. Tutaj nie powinniśmy się zbytnio jak na razie wyróżniać, zwłaszcza skrzydłami - w końcu od tego może zależeć nasze życie.
- Chyba nic z tego - westchnęła i po chwili otulił ją delikatny połysk.
Na jej miejscu siedziała cycata blondyna.
- To chyba jeden problem mamy z głowy - stwierdziłam, byłam lekko zaskoczona, że to tak łatwo poszło.
- Powiedz mi co to za miejsce...
- To jest miasto ludzi, a raczej było ludzi, zanim my się tutaj nie pojawiliśmy o nazwie Mora Soul.
Podniosłam rzuconą mapę pod sofę przed wyjazdem, która zawierała plan miasta.
- Wygląda ono mniej więcej tak - pokazałam jej dzielnice, centrum, a ty byłaś mniej więcej tutaj - wskazałam jej miejsce trochę poza dzielnicą powietrza. - Nie są to tereny całkowicie opanowane, zamieszkuje je najwięcej ludzi najgorszego rodzaju i w sumie nie powinniśmy zbytnio ingerować w tamto miejsce, ponieważ lepiej nie wywoływać zbędnego konfliktu, jeśli nie chcemy ujawnić naszą prawdziwą tożsamość.
- A co z resztą watahy? - Spytała.
- O ile mam dobre dane to większość dotarła tutaj bezpiecznie. Za to nie słyszałam nic o watasze światła i kilku innych osobnikach. Możesz mi powiedzieć, gdzie byłaś, kiedy zaczęło się przenoszenie na poziomie 9 wymiarów?
- Dziewięciu wymiarów?
- Nom - odparłam. - Nie wygląda to na zwyczajny portal, więc podejrzewam tutaj ingerencję bardziej skomplikowanych przestrzeni.
- Byłam akurat na prawie najdalej wysuniętych terenach watahy powietrza od Polany Pojednania w centrum.
Hhhhmmm... Jeśli się nie mylę, to być może odległość od centrum Forever Young mogła mieć znaczenie,a jaskinia terenów światła znajduje się na dalej wysuniętych terenach od centrum, co by wyjaśniło zniknięcie całej watahy. Im dalej od centrum tym bardziej portal był niestabilny, czyli najprawdopodobniej zaginęli w czasoprzestrzeni, ale chyba nie ma sensu zbytnio ustalać ich pozycji, ponieważ nikt raczej nie wyruszy ich ratować, gdyż szanse przeżycia i dotarcia tam wynoszą 0,0034*0,001 %.
- Trochę się to miejsce jest inne - powiedziałam. - Istnieje tutaj elektryczność, telefony, laptopy i internet.
Wyjęłam jeden z 3 pozostałych nowych telefonów dotykowych, które kiedyś zabrałam ze sklepu nawet nie wiedząc co to jest - to było tuż po przeniesieniu.
- Zapisz sobie od razu w telefonie mój numer:5312234523 i w razie potrzeby dzwoń - podałam jej kartkę z moim numerem i opakowanie sprzętu.
W skrócie streściłam jej na jakich zasadach działa ten świat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz