czwartek, 31 lipca 2014

(Dzielnica Mroku) Od Angel

Wilk. Restauracja. Kosz na śmieci. Kurczak. Cegła. Mora Soul. Zamek.
Obudziłam się gwałtownie w środku nocy, cały czas mając przed oczami ten dziwny sen. Dobrze wiedziałam co on oznacza.
- Boże czemu on zawsze musi pakować się w kłopoty – westchnęłam, szybko wstając z łóżka, żeby przygotować się do drogi. – I to niby ma być odpowiedzialny starszy brat – prychnęłam, biorąc torebkę i wyszłam z mieszkania, żeby udać się do miasta ze snu.
Droga autem trwała resztę nocy. Jeszcze przed wjechaniem do niego, zauważyłam dobrze zbudowanego chłopaka, idącego poboczem. Natychmiast zwolniłam i opuściłam szybę w oknie.
- Hej przystojniaku – powiedziałam do niego, posyłając w jego stronę uśmiech numer 5. – Pomógłbyś damie w opałach?
- Zależy co będę z tego miał – odwzajemnił uśmiech.
- Satysfakcje, że mi pomogłeś, darmową podwózkę do miasta i coś jeszcze się wymyśli…
- Zgoda – powiedział i wsiadł do auta.
Po jakimś czasie z pomocą chłopaka dojechałam pod zamek z mojego snu. Wysiedliśmy oboje z auta i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
Zapukałam w nie mając nadzieje, że mój sen dobrze mnie naprowadził. Po chwili w drzwiach pojawiła się wysoka brunetka.
- Ehm dzień dobry – zaczęłam niepewnie. – Jestem Ang… Znaczy Cara Jones z… Instytutu Ochrony Wilków. Jakiś czas temu jeden z naszych podopiecznych uciekł, ale na szczęście udało się go nam namierzyć dzięki mu wszczepionym nadajnikowi. Pokazuje on, że miejsce pobytu naszego wilka to pani …ehm… dom. Tak więc stąd moja wizyta. Czy u pani w domu jest niewielki, brązowy wilk?
- Tak, jasne. – odpowiedziała szybko. Wyglądała na zdenerwowaną, więc wolałam załatwić tą sprawę szybko.
- A moglibyśmy z kolegą go zabrać? – spytałam niepewnie.
Kobieta pokiwała szybko głową i weszła do środka. Niepewnie poszliśmy za nią. W środku panował okropny bałagan. Nie zastanawiałam się nad tym dłużej, tylko poszłam za kobieta do innego pokoju, w którym leżał Akatriel.
Wzięliśmy go szybko razem z Benem – chłopakiem, którego zabrałam po drodze.
- Dziękuję za zaopiekowanie się moim… znaczy naszym wilkiem – uśmiechnęłam się lekko wychodząc z domu i włożyliśmy wilka do auta.
Pożegnałam się z Benem, dając mu swój numer i szybko odjechałam. Po drodze musiałam zatrzymać się na poboczu, bo poczułam że nadchodzi kolejna wizja.
Akatriel. Kobieta. Blond włosy. Rozmowa. Śmiech.
Rapix.


<Akatriel, Rapix?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz