niedziela, 20 lipca 2014

(Wataha Mroku) Od Aurory

Ten świat był wyjątkowo nudny. Te same gwiazdy świeciły się codziennie na tym samym niebie w identycznych miejscach, nie podróżowały jak poprzednio. Były pozbawione życia; nudne, jednostajne, milczące i nieważne. Tutaj ułożenie gwiazd nic nie znaczyło, nie ważne było czy krzyż południa nie wskazywał północy czy wielki wóz odwrócił się chochlą do góry. Nikt nie zwracał uwagi na gwiazdy.
Postanowiłam więc, że muszę opuścić na jakiś czas to beznadziejne miejsce. Spakowałam rzeczy (łącznie z tą przebrzydłą suszarką) i zarzuciłam sobie torbę na ramię. Napisałam list Phantomowi i pewna siebie wymaszerowałam z mieszkania. W końcu się trochę rozerwę..
Miałam trochę pieniędzy i pakunek pełen jedzenia, w sumie byłam pewna, że sobie ze wszystkim poradzę. Dzielna Aurora jest niezniszczalna! Chociaż... no dobra, były pewne wątpliwości. Co jeśli przy okazji rządowe laboratorium przetestuje na ludności nowy wirus i czeka nas apokalipsa zombie? Co jeśli księżyc walnie o Ziemię, która rozpadnie się na kawałeczki? Co jeśli w gorącym jądrze zrobi się czarna dziura i wessie naszą planetę do wewnątrz? Co będzie jeśli tajemnicza mafia kanibali postanowi wyjść na światło dzienne i wpierdolić cały gatunek ludzki? Albo jeszcze lepiej... co jeśli mandarynki się skończą?! Ale fakt faktem - nie byłam bardziej bezpieczna tutaj niż gdziekolwiek indziej. Był jednak jeszcze jeden problem - dawno nie widziałam Shadow'a. Pamiętam jak zagroził mi, że zabije mnie za to jak pomyślałam, że jest "tym strasznie nudnym Alfą Powietrza". Co prawda wtedy interweniowała Aoime i jakoś wyżyłam przez ten czas, ale interesowała mnie jedna sprawa: czy gdybym była bardzo, bardzo, ale to baaaaardzo hen daleko to czy on usłyszy moje myśli..? Nie mam zielonego pojęcia, telepatia nigdy nie była moją mocną stroną. Ale Ao może wiedzieć..
Poszukiwania Ao nie były takie znowu trudne, zlokalizowałam ją na jednej z ulic gdy szła razem z jakąś blondynką. Zastąpiłam im drogę z pełnym uśmiechem i bardzo uprzejmie zaczęłam rozmowę.
- Aoooooime! - przekrzywiłam głowę - Jak ja cię lubię.. - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Aurooo.. ja też cię lubię. Ale czego chcesz? - znowu ten sam podejrzliwy wzrok.
- Ja muszę czegoś chcieć? - spytałam zdziwiona - Ja? - uderzyłam się w pierś - No co ty! Pfff.. ja.. no dobra, muszę się ciebie o coś spytać, ale to sekundka, minutka dosłownie, serio.. - kiwnęła głową - Wiesz może czy Shadow usłyszy moje myśli jeśli wyjadę? Bo przez cały ten czas czuje się tak głupio obserwowana, a gdyby nie usłyszał to wyrzuciłabym z siebie wszystko co mi się nazbierało o tym gościu...
- Nawet gdybyś była tuż obok niego to Shadow nic nigdy więcej nie usłyszy.. - westchnęła - Stety i niestety.
- Hm..? -mruknęłam zdziwiona - Stracił moce?
- Lepiej..
- Został zombie i z powodu tego, że nie używa już mózgu, o ile kiedykolwiek to praktykował, nie może czytać myśli? - zaczęłam się dopytywać, tak na wszelki wypadek.
- Lepiej... - przewróciła oczami - ..znaczy się gorzej dla niego.
- Wykastrowali go..? - spytałam pół szeptem, jakby zaraz miał się ukazać za rogiem i mnie zabić.
- Co? - spojrzała na mnie zdziwiona - A co to miałoby wspólnego z niemożnością użycia mocy..?
- No bo..." ale moszna? Nie moszna..." - uśmiechnęłam się, a ta przewróciła oczami. - No to brak mi pomysłów.. przecież go nie zabili..
- No tu bym polemizowała.. Shadow nie żyje - wytrzeszczyłam oczy -..a jego miejsce jako Alfy zajęła jego zabójczyni.. nie wiem tylko czy...
- Już ją lubię! - krzyknęłam z podniecenia - Shadow martwy myśli bezpieczne! - uśmiechnęła się lekko, acz tylko przez moment, coś ją chyba jednak martwiło - Chyba muszę jej pogratulować.. ale to później. Odchodzę na wielką wyprawę.. hen, hen..! - skinęłam głową - Żegnajcie! - pomachałyśmy sobie i zostawiłam dziewczyny same.
Oczywiście, jak się pewnie domyślacie, moja wędrówka była kompletnie na ślepo. Nie wiedziałam gdzie chcę dojechać ani co będę tam robiła. Prędzej czy później trafiłam jednak na przystanek, a gdy nadjechał autokar wykupiłam bilet od najdalszego miejsca od Mory i usiadłam na miejscu. Wymiękłam od razu. Obok mnie siedział jakiś mężczyzna, a jechało od niego jak z dupy krowy po wyjątkowo ciężkich przejściach. Chciałam się szybko przesiąść, ale wszystkie inne miejsca pozajmowano, a wizja stania kilka godzin w autobusie.. niet. I cierpiałam dalej..
Gdy po pięciu godzinach jazdy byłam już pewna, że jestem tak najarana tym odorem, że gdy wyjdę na powietrze to zobaczę kosmitów tańczących rumbę, autokar wreszcie zatrzymał się na ostatnim przystanku, a ja wypadłam z niego tak szybko i gwałtownie, że wpadłam na jakiegoś kolesia. Przewróciliśmy się na ławkę, a ławka gibnęła się razem z nami do małego jeziorka. Niech to.. na szczęście moja torba spadła mi z ręki i nie trafiła razem ze mną do 20 centymetrowych głębin miastowego oczka wodnego. Poza tym po tylu godzinach węchowych tortur takie odświeżenie się było czymś przyjemnym, czymś naprawdę niesamowitym! No ale.. chyba mój współwypadkowicz nie podzielał tego zdania.
- Czyś ty kobieto rozum straciła!? - krzyknął i wstał, ale poślizgnął się na dnie i runął na mnie jak długi - Co ty do cholery wyprawiasz?!
- To nie moja wina.. - jęknęłam i wyczołgałam się z sadzawki odkrywając przy okazji, że otoczył nas tłum uśmiechniętych gapiów.
- Jakim trzeba być niedorozwiniętym idiotą żeby tak dziko wypadać z autobusu?! - znowu się wydarł i w końcu wstał, był tak przemoczony jak ja, ale wściekły chyba dziesięć razy bardziej.
- Ja też jestem nieusatysfakcjonowana z tej sytuacji. - spojrzałam na niego wyzywająco - Jakim trzeba być debilem żeby iść sobie spokojnie obok otwierających się drzwi śmierdzącego autobusu? Co: ciebie kręcą takie zapachy?
- Ty idiotko! Odkupisz mi wszystkie ubrania! I spotkamy się w sądzie! - wściekle wycelował we mnie palcem.
- Po moim trupie, obrzydliwy człowieku! Mam gdzieś wasze śmieszne paragrafy i tę twoją paskudną koszulkę; jest okropna i dobrze, że się uwaliła szlamem! - ja tam nie jestem specjalistą od tego typu rozmów, ale chyba nie szło mi tak znowu źle.
- Ty wstrętna...! - nie dokończył bo nagle dało się słychać gwizdek i na miejscu znalazło się dwóch policjantów..


(C.D. Nastąpi później, pewnie niedługo xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz