sobota, 2 sierpnia 2014

(Dzielnica Mroku) od Akatsukiego

Nie ogarniałem o co chodziło Salai z tą całą rozmową, ale i tak wyślizgnęliśmy się ze szkoły, gdyż wydawał się brzmieć poważnie.
...Szczerze mówiąc, jednak nie obchodziła mnie zbytnio ta sytuacja i potrzebowałem tylko pretekstu, żeby wydostać się z tej placówki.
Nagle ujrzałem ostatnią osobę, która powinna tutaj być. Oboje stanęliśmy, jak wryci, zdążyliśmy już o nim zapomnieć, a tutaj pojawia się niczym znikąd.
Rin nagle wybiegła do przodu i w jej rękach pojawiła się broń i wyglądało, jakby go dopadła, lecz on rozpłynął się powietrzu i pojawił za mną, a ja się gwałtownie odwróciłem z zamiarem ataku, lecz również zniknął.
Skoro Hinomoto i Salai byli razem oznaczało to, że plan Rin podziałał i się dogadali - przypomniało mi się w myślach, chociaż to nie miało nic wspólnego z naszą aktualną sytuacją.
 - To jakieś głupie żarty - zaśmiałem się ponuro. - Myślałem, że on nie mógł pojawić się w mieście i przebywał jedynie na cmentarzu - spojrzałem na kupkę prochu przede mną.
 - Najwyraźniej pozory mylą - stwierdziła. - Lepiej już chodźmy na spotkanie.
Wkrótce już byliśmy na miejscu, a Rin ulotniła się gdzieś w mieszkaniu (może poszła do Hinomoto?), a ja zostałem sam na sam z Salai.
 - A więc co chcecie? - Walnąłem prosto z mostu. - Byłem nieco zajęty.
 - Może nie będziesz tak stał w drzwiach i wejdziesz? - Zapytał.
 - Wybacz mi, ale nie zamierzam z tobą tutaj długo zabawić - odparłem.
Mimo to wszedłem do mieszkania, lecz i tak stałem oparty o drzwi.
 - Chyba masz podwyższone tętno - stwierdził. - Czyżbyś przed czymś uciekał?
 - Bo biegłem tutaj i najwyraźniej nie było wcale potrzeby się spieszyć - mruknąłem.
Prychnąłem i podszedłem bliżej:
 - A może chciałem mieć tylko pod kontrolą sytuację i zobaczyć co robi taki pionek, jak ty - szepnąłem z podstępnym uśmiechem. - Nie chciałem żebyś przedwcześnie umarł...
 - Nie sądzę, żebyś się, aż tak mną przejmował - stwierdził bez wyrazu. - Mało co bierzesz na poważnie.
 - I tu mnie masz - przyznałem. - Szczerze mówiąc nie przejmuję się tobą zbytnio, jak na razie, ale kto wie... - zamilkłem i dodałem po chwili. - To się może zmienić, ponieważ jesteś nieco interesujący.
 - A może powiesz mi dlaczego ciągle kręcisz się z tą dziewczyną? - Zapytał. - Rin. Nie wydaje się kimś dla ciebie nieważnym, jak wcześniej mówiłeś.
 - Przyznaję. Ona najbardziej fascynuje mnie z całego Mora Soul - zastanowiłem się. - Jej możliwości wydają mi się być niemal nieograniczone, jeśli chodzi o jej umysł, a być może nawet są nieograniczone. W skrócie trochę siebie przypominamy.
 - Raczej nie wyglądacie, jakbyście się dobrze dogadywaliście, skoro jesteście tacy sami - zauważył.
 - Myślę, że to wynika z tego, że właśnie przypominamy siebie niezwykle bardzo i ona nie może tego zaakceptować.
 - Wspomniałeś wcześniej, że biegłeś tutaj - przypomniał sobie. - Może tak biegłeś do Hino?
 - Nie radzę ci dalej brnąć tematu - uśmiechnąłem się. - Nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Mierzyliśmy się chwilę wzrokiem.
 - Nie chcesz nam pomóc?
Spojrzałem na niego spod przymrużonych powiek:
 - Jestem zajętą osobą i nie chce mi się latać na każde twoje zawołanie - stwierdziłem. - Poza tym chyba zapomniałeś, że jesteśmy oficjalnie wrogami i w każdej chwili mogę po ciebie wrócić, żeby pewna osoba miała więcej zabawy. Chociaż wolałbym ciebie zabić, byłoby to mniej uciążliwe i bardziej pasowałoby do mojego byłego zajęcia skrytobójcy.
Nie żebym zamierzał to robić... Taka przypadkowa i bezpodstawna akcja raczej, by mi się nie opłaciła i jeśli mam już uderzyć to na poważnie.
Nagle zauważyłem Hinomoto i Rin, a ta pierwsza patrzyła na mnie nieco zszokowana (najwyraźniej nie znała tej mojej strony), tymczasem druga patrzyła się na mnie z rozbawieniem i powiedziała:
 - Chyba się nieco zapędziłeś, Akki - roześmiała się cicho. - Nie musisz wszystkim pokazywać swojej innej natury, nawet jeśli ujawniłeś jej niecały procent to i tak koliduje to z twoją codzienną osobowością.
 - Mówisz, jakbyś była lepsza - odparłem.
 - Masz rację, nie jestem lepsza - wzruszyła ramionami. - Tak, jak powiedziałeś... Pod pewnymi względami, jesteśmy tacy sami - skrzywiła się mówiąc to.
Zamilkliśmy patrząc na siebie.
 - A więc myślisz, że dam radę ich pokonać? - Hinomoto zapytała Rin zmieniając temat.
Dziewczyna prychnęła.
 - Dla mnie lub Akkiego byłaby to bułka z masłem, więc pewnie dla ciebie to też nie będzie trudne - po raz kolejny wzruszyła ramionami. - Niech zgadnę...
Zmierzyłam ją wzrokiem i powiedziałam dwa słowa:
 - Chcesz broń.
Dziewczyna w szkolnym mundurku się uśmiechnęła.
 - Najwyraźniej zgadłaś za pierwszym razem - stwierdziłem.
Rin podeszła do drzwi i pociągnęła mnie za ramię:
 - Zmywamy się - powiedziała cicho. - Nic tu interesującego się nie dzieje.
 - A co z bronią? - Zapytała Hinomoto.
Obejrzała się do tyłu wychodząc przez drzwi i powiedziała:
 - Lepiej już idźcie do kuchni pogadać sobie, niż mi zawracać głowę - i z tymi słowami zamknęła drzwi.
Odeszliśmy chwilę i nie wytrzymałem:
 - Niech zgadnę... - Zacząłem.
Spojrzała na mnie.
 - Broń jest w kuchni na stole - dokończyłem.
Nic nie odpowiedziała, tylko się uśmiechnęła.
Spojrzeliśmy na siebie i skapnęliśmy się, że oboje byliśmy w szkolnych mundurkach.
 - Wyglądasz w tym mundurku i spódniczce całkiem dobrze - powiedziałem. - W końcu zaczęłaś nieco przypominać dziewczynę.
 - Chcesz, żebym ci przyłożyła? - Zapytała.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz