Szliśmy korytarzem i nagle Rin się zatrzymała i zapukała w ścianę z miną "jej tutaj nie powinno być".
- Coś tam jest. - Powiedziała i kopnęła "delikatnie" w ścianę, a po chwili pojawiła się wielka dziura na samym środku.
Przeszliśmy przez nią.
- Ooo, jest włąćznik do światła. - Powiedziałem i włączyłem światło.
Przed nami był korytarz ze szpitalnymi łóżkami i kartami z zawieszonymi na nich zdjęciami.
Poszliśmy dalej wpatrując się w ten psychiatryczny wystrój wnętrza.
- Ej. - Szepnęła Ari.
Podeszliśmy bliżej i się przyjrzeliśmy.
Zespół z
tego miejsca był młody, pielęgniarki miałay co najmniej 15 lat jak
zaczynały tu pracować, a ich dziecięce twarze były podpisane imieniem i
nazwiskiem oraz kadrą.
- Tu jet ta baba z sekretariatu. - Zauważyłam.
- Zaraz, ona pracowała w kadże psychoterapii. - Ari zobaczyła wpis.
- Co do cholery z tym miejscem nie tak? - Coraz mniej rzeczy tutaj pasowało.
- Obejżyjmy karty przy łóżkach. - Ari wzięła jedną z nich.
Nie było tutaj zbyt wielu danych, które wyglądałyby wiarygodnie.
- Nie podoba mi się tutaj - mruknęła Rin i wzięła kolejną kartę, a wtedy jak gdyby nigdy nic naszkicowała na coś co wyglądało na plan tej szkoły, ale miało pewne różnice. - Jakiś dziwny przypadek sprawił, że jedna trzecia powierzchni tej szkoły nie jest w ogóle używana i dostępna dla uczniów - stwierdziła.
Poprzeglądaliśmy jeszcze karty, ale nie znaleźliśmy niczego więcej wartego uwagi.
Poszliśmy z Ari do przodu, ale Rin wciąż trzymała się za nami czujnie obserwując otoczenie.
Nagle wystąpiła kilka kroków do przodu i mnie pchnęła do tyłu, jednocześnie odwracając i po chwili wylądowałem obok Ari w podobnej pozycji.
- Muszę przyznać, że się tego nie spodziewałam - przyznała.
- Nie odwracajcie się i nie podchodźcie bliżej, wystarczy, że ja zostałam nagrana przez tą kamerę - powiedziała.
Usłyszeliśmy jej oddalające się kroki i wystrzał, a ja obejrzałem się przez ramię i ujrzałem ją, naprzeciwko stłuczonego obiektywu kamery, patrzyłem, jak szybka idealnie przestrzelona na środku odpada.
- Mamy pecha - stwierdziła. - Wcześniej, jak złamałam system zabezpieczeń szkoły to nie było wcale tych kamer podłączonych do centrali, ani żadnego przekaźnika, co oznacza, że to prawdopodobnie był przekaz na żywo - zaśmiała się gorzko. - Wygląda na to, że przez przypadek się zdemaskowałam, niezbyt odpowiedzialne z mojej strony - wzruszyła ramionami.
Dobrze zdawałem sobie sprawę, że to nie była jej wina. To ja z Ari się zagapiłem i poszedłem do przodu nie patrząc.
- Chyba niczego więcej się dzisiaj nie dowiemy - powiedziała. - Nie powinniśmy na razie więcej ryzykować i się wycofać.
Po prostu zawróciła i poszła przodem, a my za nią podążyliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz