wtorek, 5 sierpnia 2014

(Dzielnica Powietrza) Od Ari

Gdy tamta banda zaczęła odwalać jakieś idiotyzmy, by tylko wszyscy na nich patrzyli, ja odpaliłam e-papierosa, by się trochę rozluźnić, gdy nagle pac! Jakś kretynka zabrała mi go z ręki.
- Ty mała szmaciaro!~- Wrzasnęłam i wstałam do niej.
- Ciiii. - Zacichała na mnie jej kumpela.
- A w ryj chcecie? - Poczułam nagle na sobie wzrok dwójki, która przed tem uroczo i romantycznie się sprzeczała.
- Ari, lepiej usiadź. - Mruknęła Rin.
Teraz przegieli, odwróciłam się tak wkurzona, że Rin nawet trochę to zaintrygowało.
- Radzę jej w pięć sekund oddać, to co moje, bo zmasakruje jej popieprzony RYJ! - Warknęłam.
- Oddaj jej to. - Powiedziała zielono włosa, niby od niechcenia.
Dziewczyna szybko wstała i oddała mi moją własność. Usiadłam spokonie i znów odpaliłam e-fajkę, gdy nagle przed moją twarza znów zamachnęła się ta cipa. Wkurzyłam się, wstałam do niej i wyciagnęłam ją z pod ściany, po czym pierdzielłam nią o ziemię.
- Następnym razem jak zobaczę twoje pazury, to twoja ręka już nigdy ich nie bedzie potrzebowała. - Syknęłam złowieszczo.
- Błagam, zaraz wejdzie nauczyciel, siadajcie na miejsca. - Jakaś dziewczyna zaczęła szlochać.
Wstałam i spojrzałam jeszcze ozięble na tą laske, po czym usiadłam na miejsce. *Już miałam dwie ksywki dla koleżanek. Jedna beksa, druga cipa. Świetnie,tylko dla tamtego cichika co widać, że jakis zakochany nie mam ksywki. Oh! Jeszcze cichciara! No przecież, jak można zapomnieć o kimś tak ważnym. Dobra to tamten będzie po prostu "szczeniak", ponieważ sie zakochał jak szczeniak.* Myślałam.  Nagle nauczyciel wszedł do klasy. Ja rozłożyłam się wygodnie i zaczęłam palić. Cała lekcję cichciara i cipa patrzyły z niespokojem na mnie. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wyszli i nagle...
- Ari ty nie masz co do cholery robić tylko afery? - Podeszła do mnie Rin.- Jak ten tu Zbok!
- Te, romantyczka, ty weź zajmij sie swoim romantykiem, bo miłość aż z was kipi. Radzę też zająć się szczeniakiem. - Warknełam.
- Co? - Spojrzała na mnie dziwnie.
- Romantyk,czyli ten Aka, coś tam. A szczeniak, to ten przydupas co łazi za wami i znika. - Zniechęciły mnie tłumaczenia.
- Ja z nim w ŻYCIU. - Pochyliła głowę.
- Doprawdy? Na moje wygladacie z romantykiem jak, kurde para z jakiejś komedii romantycznej. - Przybrałam wredny uśmieszek, za to romantyk ledwo wytrzymywał, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Pilnuj własnego nosa. - Burkneła Rin.
- Pilnuję, to ty się wcinasz. - Zaśmiałam się.
Wiedziałam, że wie, kto ma rację. Odwróciłą sie wściekle, chyba byłyśmy podobne.
- Nieźle Ari, widzę masz w sobie pewien potencjał. - Uśmiechnął się, zawadacko czarnogłowy.
- Widzę, że lubisz węszyć, razem z tamtą dziewczyną. Też macie potencjał, poza tym... Nie jesteście zwykli, o nie. Ciekawa przeszłość. Zgadza się? - Spoważniałam.
- Ktoś tu myśli, jednak. - Oparł się o ścianę.
- Cóż, dziśchyba poprzegladam sobie trochę tą szkołę. Mówie, by nie było, że potem czegoś w rodzaju: "Co ty sobie myślisz?!" - Zaczęłam ironiczne ruchy.
- Chcesz łazić po szkole? - Spojrzał ns mnie z lekkim zainteresowaniem.
- Dziwisz się? Każdy tu jest jakiś zastraszony. Budowa przypomina psychiatryk, jak myślisz, co to może znaczyć? - Spojrzałam na ludzi, którzy tędy przechodzili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz