Wślizgnęłam się do mieszkania Hinomoto zostawiając samego Akatsukiego z Salai'em.
Hinomoto.
Wkrótce znalazłam Hino w salonie i powiedziała mi wszystkie niezbędne informacje.
Zamyśliłam się...
Po co ona w ogóle się do mnie zwracała, skoro to wyglądało raczej na sprawę dla niej prywatną? Byłam w stanie mniej więcej zrozumieć jej tok myślenia.
Usłyszałam odgłos rozmowy Akkiego z Salai'em.
- Mam pomysł - powiedziałam cicho. - Chodźmy ich posłuchać - zaproponowałam.
Pociągnęłam ją za sobą i podeszliśmy bliżej nich i słuchaliśmy ich rozmowy.
Hino słysząc Akatsukiego była leciutko zszokowana, najwyraźniej, jak do tej pory nigdy nie pokazał tej strony swojej natury przed nią.
Hinomoto przysunęła się bliżej drzwi i wtedy zauważył ją Akki:
- Chyba się nieco zapędziłeś, Akki - roześmiałam się cicho. - Nie musisz
wszystkim pokazywać swojej innej natury, nawet jeśli ujawniłeś jej
niecały procent to i tak koliduje to z twoją codzienną osobowością.
- Mówisz, jakbyś była lepsza - odparł.
- Masz rację, nie jestem lepsza - wzruszyłam ramionami. - Tak, jak
powiedziałeś... Pod pewnymi względami, jesteśmy tacy sami - skrzywiłam się mówiąc to.
Patrzyliśmy się na chwilę w milczeniu.
- A więc myślisz, że dam radę ich pokonać? - Hino wyraźnie chciała zmienić temat.
Prychnęłam rozbawiona. Po co ona w ogóle się mnie pyta o oczywiste rzeczy.
- Dla mnie lub Akkiego byłaby to bułka z masłem, więc pewnie dla ciebie
to też nie będzie trudne - po raz kolejny wzruszyłam ramionami. - Niech
zgadnę...
Zmierzyłam ją wzrokiem i powiedziałam dwa słowa:
- Chcesz broń.
Uśmiechnęłam się widząc jej minę.
- Najwyraźniej zgadłaś za pierwszym razem - stwierdził Akatsuki.
Podeszłam do drzwi i pociągnęłam Akkiego za sobą.
- Zmywamy się - powiedziałam cicho. - Nic tu interesującego się nie dzieje.
- A co z bronią? - Zapytała Hinomoto.
Obejrzałam się za siebie na nią wychodząc.
- Lepiej już idźcie do kuchni pogadać sobie, niż mi zawracać głowę - zamknęłam drzwi.
Szliśmy chwilę w milczeniu, a Akatsuki wyglądał, jakby bardzo chciał coś powiedzieć.
- Niech zgadnę... - W końcu nie wytrzymał.
Zmierzył mnie wzrokiem.
- Broń jest w kuchni na stole - dokończył.
Uśmiechnęłam się słysząc.
Patrzyliśmy się chwilę na siebie i nagle zorientowaliśmy się, że paradujemy po mieście w szkolnych mundurkach.
- Wyglądasz w tym mundurku i spódniczce całkiem dobrze - skomentował. - W końcu zaczęłaś nieco przypominać dziewczynę.
- Chcesz, żebym ci przyłożyła? - Zapytałam z powściągliwym uśmiechem.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Ponieważ całe spotkanie trwało bardzo krótko i okazało się, że przerwa była długa wyrobiliśmy się jeszcze na tą godzinę wychowawczą.
Pod drzwiami sali stała Ari, wraz z Shane'm.
- Pora się zabawić - uśmiechnęłam się pod nosem. - Może sprawianie problemów w szkole może być całkiem niezłą rozrywką.
- Zobaczysz, że będzie zajebiście - zapewnił mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz