Rin została wyprowadzona, czy raczej uprowadzona. Po zakończonej lekcji wyszliśmy na korytarz, a ja z braku zajęć podążyłem za Ari.
Bez Rin nie miałem zbytnio kogo męczyć, nawet Shane się nie pojawił.
- Chyba poszła do tego chorego skrzydła i myślą, że my to zlejemy. - Mruknąłem.
- Mnie ta sprawa ani trochę nie intryguje. - Ari ruszyła do sklepiku szkolnego.
- Chcesz to olać? - Poszedłem za nią.
- Przynajmniej my nigdzie nie trafimy. Aha i mnie nie podpuszczaj. - Odwróciła się tak szybko, że omal na nią nie wpadłem.
- Heh, fakt, Rin powiedziała, że przynajmniej odwróci od nas uwagę. - Uśmiechnąłem się pod nosem.
Co nie zmienia faktu, że przez to będzie o wiele nudniej.
- Chcesz dalej wnikać o co chodzi w tej szkole, prawda? - Zaczęła iść dalej.
- Dziwisz mi się? - Zapytałem.
- Poproszę drożdżówkę. - Dała pieniądze w sklepiku.
- Jesteś trochę jak ona, ignorujesz mnie i jesteś wredna. - Spostrzegłem.
Aczkolwiek na pewno nie jest zabawnie się z nią drażnić...
- Bez znaczenia. - Ari pociekła ślinka.
- Jesteś aż tak głodna. - Zmarszczyłem brwi.
- Nie twój interes. - Zadarła nos do góry i ruszyła dalej.
- Akki, czułeś wtedy w klasie prawda. - Stanęła i pochyliła głowę.
- To nie byli zwyczajni ludzie. - Odparłem doskonale wiedząc o co jej chodzi.
- Jednak to nie były wilki, może to pacjenci? Może ta szkołą to jednocześnie zakład psychiatryczny? Albo jakaś ochrona przed wilkami. - Wymyślała kolejne teorie.
- Być może, ale sądzę, ze ona da sobie radę z nimi. - Odparłem.
- Nie chodzi o to. Ci ludzie na pewno nie są zastraszeni wyleceniem z tej szkoły, to musi być coś innego. - Spojrzała na uczniów wokół nas.
- Tak samo przenikliwa. - Pochyliłem się nad nią.
Jednak, wciąż tam samo nudna... - pominąłem ten fakt. - Albo może nawet mniej przenikliwa.
- Te romantyku, chyba masz już swoją wybrankę. Nie musisz mnie podrywać. - Odparła.
- Ona nie jest dla mnie nikim takim, nie musisz być zazdrosna. - Zaśmiałem się.
No... Pomijając fakt, że jest moją ulubioną zabawką.
- Wybacz, takie ciacho z Ciebie, zę szarpałabym jak reksio szynkę. No i
wiesz... Tak głupio, jakbyś był z inną. - Zrobiła smutną minkę.
- Naprawdę? - Zrobiłem dobrą minę do złej gry.
Zaczęła się śmiać.
- Chyba śnisz, jesteś tak nudny i fałszywy z tymi swoimi egoistycznymi
flirtami. Szybciej zdechłabym niż się w Tobie zakochała. - Odparła.
- Jednak czymś się różnisz od Rin. - Spojrzałem na nią z cieniem uśmiechu.
Może jednak jest nieco interesująca...
Siedziałem w ostatniej ławce słuchając muzyki, jakoś nie miałem ochotę słuchać tej odmóżdżającej gadki nauczycieli, aż do dzwonka, kiedy wybiegłem na korytarz za nią.
- Ari! - Podbiegłem do niej.
- Czego? - Stanęła w pozycji w stylu : "A w ryj chcesz?".
Może jest jakąś daleką krewną Rin? Obydwie najwyraźniej mają ochotę mnie wkurzać.
- Yhh. - Spojrzałem na nią z ukosa.. - Może powęszymy trochę?- Zaproponowałem.
- Co ty chcesz węszyć? - Zapytała.
- Sprawdźmy tamten korytarz. - Powiedziałem.
- Widzę, zę brak Ci twojej dziewczyny. - Westchnęła i po prostu poszła za mną.
Po wielkiej dziurze nie było ani śladu..
- Jak to? - Zdziwiłem się.
- Nie wiem, jakim cudem zrobili to tak idealnie, ale... To na pewno nie możliwe w tak krótkim czasie. - Dotknęła ściany.
Wszystko było idealnie zrobione, dosłownie.
Nie nawet więcej niż idealnie... Przyglądając się ścianie zobaczyłem na niej ślady starości, których nie można było zrobić od tak.
- Ciekawe - mruknąłem. - Jakim cudem odwzorowali tak idealnie sygnaturę tego.
Wskazałem na małą ciemnoszarą plamę na której był widoczny odcisk palca.
Wstałem i wziąłem kartkę na której wczoraj Rin narysowała plany budowy budynku.
Przyjrzałem się temu i zastanowiłem się nad budową tych ukrytych korytarzy, do każdego musiało być jakieś przejście, tylko gdzie mogli je ukryć.
A z resztą... Może wreszcie będę miał od Rin jakąś przerwę. Poza tym na pewno jej tutaj nie przetrzymują, ponieważ mogą spodziewać się, że ktoś spróbuje coś znowu zrobić na terenie szkoły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz