Zaprowadzili mnie ponownie do jakiegoś pokoju, chociaż tym razem większego i nie byłam sama. Wokół mnie była grupa mniej więcej w moim wieku. Czyli to były te klasy, które nie miały kontaktu z resztą szkoły?
Moje towarzystwo nie wyglądało zbyt przyjaźnie... Stanowczo można było ich określić, jako dzieci z problemami.
- Możesz się przesunąć! - Usłyszałam głos dziewczyny.
- To wcale nie brzmiało, jak prośba - odwróciłam się, by stanąć twarzą w twarz jakąś laską z wyolbrzymionym ego, przyjrzałam się jej bliżej. - Gdzieś ciebie widziałam... - Wpatrywałam się w jej twarz nie mogąc skojarzyć miejsca.
Wszyscy patrzyli się na mnie w milczeniu, a ja nie wiedziałam o co im chodzi. Naprawdę nie miałam zielonego pojęcia, czemu jest tutaj taka napięta atmosfera.
Wstałam i przyjrzałam się mojej przeciwniczce i wtedy zrozumiałam, że wszyscy patrzyli się na nóż, jaki dziewczyna ukryła przed moim wzrokiem.
- Rusz się - powiedziała. - Albo ciebie zabiję.
Nie wyglądała, jakby kłamała.
Nagle przypomniało mi się skąd ją kojarzę, podczas przeglądania starych gazet po przybyciu do Mora Soul zobaczyłam reportaż o seryjnej morderczyni, która zadźgała 20 osób w swojej byłej szkole. Czyli to była ona...
Chyba nacisnęłam na odcisk najbardziej niebezpiecznej osobie. Ups.
A chciałam się nie okazywać, jak bardzo jestem niebezpieczna. Chyba nici z mojego pierwotnego planu, ponieważ nie zamierzam dać się spacyfikować takiej jednostce.
- Chcesz spróbować? - Zaproponowałam. - Jestem pewna, że nie uda ci się mnie zabić.
Zamachnęła się na mnie z nożem, a ja uniknęłam jej ciosu uważnie śledząc jego trajektorię.
Nie wyglądało, żeby miała jakąś nadludzką siłę w przeciwieństwie do tamtych trzecioklasistów, którzy służyli mi za eskortę.
Szybko wyjęła pistolet, zbyt szybko jak na zwykłego człowieka, najwidoczniej jej atrybutem była szybkość, a ja ledwie nadążyłam za jej dalszymi ruchami, a z parowaniem jej kolejnego ciosu było jeszcze trudniej.
Czyli jednak ona także... posiada nieludzką siłę. Może być trudnym przeciwnikiem.
Trzy inne sylwetki zaszły mnie od tyłu. Widocznie nie była sama.
Patrzyłam na wyciągnięty pistolet, który był wycelowany w mojej głowie i jak wystrzela.
Ominęłam o włos kulę i wyskoczyłam do przodu celując pięścią w jej żebra.
Nie napotkałam żadnego oporu. Niemożliwe!
Już nie poruszałam się według szybkości człowieka i nie było możliwości, żeby zwykła ludzka dziewczyna uniknęła mojego ataku.
- Za tobą - usłyszałam jej szept i po chwili poczułam cios w plecy.
Przeleciałam 30 metrów na drugą stronę pokoju i uderzyłam w ścianę, a potem upadłam na podłodze. Byłam pokryta krwią.
- Niewyobrażalna siła - wyszeptałam z niedowierzaniem. - Nieludzka.
Jednak to nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia, nieważne, jak się będą starać, po jakie środki sięgną.
Wybuchnęłam śmiechem i podniosłam się.
- To bolało, jak cholera - stwierdziłam. - Nie powstrzymywałaś się. Taka siła mogłaby złamać ludzki kręgosłup.
- Więc, jakim cudem stoisz? - Zapytała.
- Sama zgadnij - odparłam i na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu. - Jedno mogę stwierdzić, twoja egzystencja jest dla mnie zagrożeniem, a to oznacza, że muszę cię wyeliminować.
Podniosłam z ziemi katanę.
- Trochę kiepsko wyważona - oceniłam. - Wolę moją broń, ale nie mam wyboru.
Wyskoczyłam do przodu i ostrze jej noża skierowało się z moim.
- Całkiem nieźle - pochwaliłam i kopnęłam, ją tak, że tym razem to ona uderzyła impetem o ścianę.
Drgała w agonii.
- Wstawaj - rozkazałam.
- Nie mogę - powiedziała dziewczyna skąpana w krwi. - Wygrałaś.
- Myślisz, że pozwolę ci po prostu od tak umrzeć? - Spojrzałam na nią zdegustowana. - Dopiero zaczynam. Rzuciłam za siebie miecz.
Podeszłam do niej i podniosłam ją ciągnąc za jej kołnierz i wyrwałam z jej bezwładnej ręki nóż.
Uśmiechnęłam się niczym demon i przejechałam subtelnie ostrzem niszcząc jej piękną twarzyczkę, a potem zdarłam skórę warstwa po warstwie słysząc jej krzyki agonii, a potem rzuciłam nią o ścianę.
- Kto jest następny? - Zapytałam patrząc się na grupę złożoną z 30 nastolatków.
Wszyscy stłoczyli się pod przeciwną ścianą.
Otworzyłam szerzej oczy i nóż wypadł mi z ręki. Znowu pozwoliłam, żeby mnie poniosło...
Miałam nadzieję, że już zdusiłam ten morderczy instynkt w sobie, ale najwyraźniej był on po prostu częścią mnie i czekał na okazję, aż będzie mógł się okazać.
Wciągnęłam i wypuściłam powietrze pozwalając moim emocjom opaść i się uspokoić, a potem usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę i wyjęłam słuchawki i mp3, które jakimś cudem zostały w mojej kieszeni i puściłam muzykę próbując się odprężyć, jednak moje oczy obserwowały otoczenie.
________________________________________________
Kiepskie opo, ale ostatnio byłam nieco wyeksploatowana twórczo, więc się cieszę, że wykrzesałam z siebie chociaż tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz