czwartek, 7 sierpnia 2014

(Dzielnica Mroku) od Rin

Ocknęłam się w zamkniętym pomieszczeniu... Nigdy nie spodziewałam się, że wyląduję w pokoju bez klamek i szczerze mówiąc... Ten pokój doprowadzał mnie do szału.
Zamknęłam oczy i korzystając z chwili spokoju podsumowałam wszystkie informacje.
Po pierwsze: ich pacjenci nie są normalnymi ludźmi, posiadają nadnaturalną siłę nie będąc jednocześnie wilkami, co wskazuje na jakieś eksperymenty.
Po drugie: wiedzieli, że nie jesteśmy zwykłymi ludźmi, bo inaczej moją eskortą na pewno nie byliby ci nadnaturalni trzecioklasiści.
Po trzecie: szkoła jest prawdopodobnie przykrywką dla ośrodka na którym eksperymentują na ciekawych przypadkach (takich, jak np. ja) i uczniach, którzy zostali wykreśleni ze społeczeństwa.
Niestety, ale nie byłam w stanie określić celów i środków, jakich używali, ale domyślałam się, że ci ludzie byli jedną z ich broni.
Nie wiedziałam także w jakim stopniu posiadają wiedzę na nasz temat i czy wiedzą, że my jesteśmy wilkami, więc nie powinnam zbyt ryzykownie działać.
Czyli jestem w sytuacji w której powinnam na razie ich słuchać i uważać na to co robią.
Nagle otworzyły się ciężkie metalowe drzwi i wszedł do nich jeden z chłopaków, który najwyraźniej został częścią mojej stałej eskorty.
 - Wyjdź - rozkazał.
Podniosłam niechętnie na niego mój wzrok, ale nie zamierzałam iść im na łatwiznę i wykonywać każdy ich rozkaz.
Patrzył chwilę, jak siedzę nieruchomo oparta o ścianę i jak się przekonał, że nie zamierzam go słuchać
Podszedł do mnie i podniósł mnie za ramię, a ja spojrzałam na niego dziko i się wyrwałam z jego uścisku, a on mnie tylko jeszcze raz złapał i wywlekł na zewnątrz siłą, a ja przestałam się wyrywać. I tak w sumie nie miałam ochoty siedzieć w tamtym pomieszczeniu.
Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie mnie prowadzi, ale nie myślałam, żeby to było jakieś przyjemne miejsce w którym dostanę własny pokój i będą spełniać każdą moją zachciankę.
Skrępowano za mną ręce i założono mi kajdanki.
 - Myślisz, że mnie to zatrzyma? - Zapytałam. - Wszystko idzie według mojego planu, sami zaprowadziliście mnie do swojej bazy i niedługo prawdopodobnie spotkam waszego szefa.
Czekałam z 10 sekund na odpowiedź:
 - Może i to nie jest wystarczające, ale mamy swoje sposoby, żeby zmusić trudne elementy do współpracy - usłyszałam.
Szczerze mówiąc miałam kilka teorii co do ich sposobów i niezbyt mi się one podobały.
 - Posiadasz bardzo interesujące dane - zobaczyłam swojego laptopa. - Zdobyłaś wszelkie możliwe dane na nasz temat przechowywane na komputerach. Chciałbym wiedzieć kto jest w stanie złamać nasze zabezpieczenia.
 - To coś? - Spojrzałam się na nich rozbawiona. - Według mnie tego nie można nazwać nawet zabezpieczeniami, jednak muszę przyznać, że nie poszliście zbytnio mi na rękę - skrzywiłam się. - Zwykle wszystkie informacje są przechowywane na komputerze, ale w waszym przypadku jest inaczej. Muszę przyznać, że to było irytujące, ponieważ nie wiedziałam wszystkiego o was, więc przyszłam sama zobaczyć to miejsce i kto za nim stoi.
 - Wydajesz się pewna siebie - powiedział mężczyzna. - Ale te informacje zostały zamieszczone na wabik ludzi z potencjałem takim, jak twój.
 - I właśnie to doprowadzi ciebie do upadku - uśmiechnęłam się podstępnie. - A ja osobiście sprowadzę was na dno piekła.
Oberwałam w żołądek, spodziewałam się tego, ale i tak nie zatrzymałam ciosu, co nie zmienia faktu, że był mocniejszy niż ten ostatni. Aktualnie to troszkę bolało. Upadłam na plecy i w tym momencie rozerwałam kajdanki, tak żeby wyglądało to, że zostały złamane przez siłę upadku.
Wiedziałam, że nie powinnam zatrzymywać tego ciosu i pokazywać swojej prawdziwej siły, tylko zachować ją w sekrecie.
Poczułam, że kaszlę krwią i spojrzałam się na nich wściekle.
Podniosłam się i zrobiłam kilka błyskawicznych kroków do przodu.
Dwójka chłopaków rzuciła się za mną, ale nie zamierzałam dać im się tak po prostu schwytać.
Nagle złapali moją prawą rękę w uścisk i poczułam, jak mi ją łamią i się skrzywiłam. Już dawno nie miałam złamanej ręki.
Wyrwałam się do przodu czując ból i sięgnęłam lewą ręką przed siebie łamiąc za kołnierz osobę, która stała się przede mną, a wtedy pociągnęłam ją do siebie.
Zobaczyłam twarz tej osoby.
 - Zaskoczona? - Wyszeptała mi uśmiechnięta w ucho. - Nie uwolnicie się tak łatwo ode mnie...
Pociągnęli mnie w tył i upadłam.
 - Jak to możliwe? - Zapytałam ponuro, nie mogłam w to uwierzyć.
 - Wyprowadzić ją - powiedział mężczyzna. - Macie ją zmusić do współpracy najdalej za trzy dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz