Siedziałem w
mieszkaniu od kilku dni przygotowując nowe trucizny. Posortowałem wszystko w
małych, szklanych fiolkach w zaciemnionym pokoju. Zamknąłem go na klucz i
poszedłem do łazienki. Moje złote oczy coraz bardziej zwracały na siebie uwagę.
W pudełeczkach znalazłem soczewki kontaktowe. Czarne będą idealne.
Ubrałem się w czarną bluzę i spodnie oraz założyłem
Conversy. Pod rękawy bluzy schowałem ostrza przyczepiane do nadgarstków a u
dołu pleców na pasie 2 skrzyżowane sztylety. Wszystkie ostrza zostały zrobione
z matryc węglowych. Wszystkie idealnie 4 wiązania. Idealny diament, nie do
złamania. Perfekcyjna robota przy wykorzystaniu magii. Miałem tylko jeden miecz
półtoraręczny wykonany z matryc węglowych z całości. Łącznie z rękojeścią. Spojrzałem
na Sędziego wiszącego na ścianie. Świetny do walki nawet mimo krwi czy wody na
rękach. Wszystko spływa co umożliwia pewny chwyt. Niestety miecz rzadko używany
ze względu na rozmiary. Dziwnie byłoby paradować z ponad metrowym mieczem na
plecach. Westchnąłem ciężko i wyszedłem z domu na spacer po parku. Później
muszę znaleźć Hino.
***
Około 7:30 byłem na miejscu. Świeże powietrze dobrze koi
zmysły. Tym bardziej, że w parku był wielki staw. W powietrzu było czuć
intensywny zapach psa. Skrzywiłem się. Te stworzenia mnie irytują. Czuć było
także delikatny zapach Bety Mroku. Musi być gdzieś niedaleko. Ona będzie
wiedzieć gdzie może być Hino. Po kilku minutach dostrzegłem jej sylwetkę przede
mną. Była z kimś. Im bliżej podchodziłem tym bardziej zalatywało psem. Co tu
się do cholery dzieje.? Bezszelestnie podszedłem do Rin i jej towarzyszki. Były
do tego stopnia pogrążone w rozmowie, że nawet mnie nie zauważyły. Teraz byłem
w stanie określić, że zapach psa pochodzi od czarnowłosej. Z cichym zgrzytem
metalu wyciągnąłem spod rękawów około 30 centymetrowe ostrza. Szybkim ruchem
przyłożyłem je do gardła i pleców dziewczyny. Była zamknięta między moimi
mieczami.
- Salai. – Wysyczała Rin.
- Witam. – Odparłem zimno.
Wyczułem przymus narzucony na moją wolę, lecz stanowczo zbyt
słaby aby móc mi zagrozić.
- Zostaw ją. – Beta aż trzęsła się ze złości.
- Kim ona jest.? – Przeniosłem złowieszcze spojrzenie na dziewczynę.
Górowałem nad obiema będąc o głowę wyższy.
- Jedną z nas.
- Nie. – Warknąłem. – Nie jest wilkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz