czwartek, 28 sierpnia 2014

(Dzielnica Wody.) Od Mon Salai'a.

 Siedziałem w mieszkaniu od kilku dni przygotowując nowe trucizny. Posortowałem wszystko w małych, szklanych fiolkach w zaciemnionym pokoju. Zamknąłem go na klucz i poszedłem do łazienki. Moje złote oczy coraz bardziej zwracały na siebie uwagę. W pudełeczkach znalazłem soczewki kontaktowe. Czarne będą idealne.
Ubrałem się w czarną bluzę i spodnie oraz założyłem Conversy. Pod rękawy bluzy schowałem ostrza przyczepiane do nadgarstków a u dołu pleców na pasie 2 skrzyżowane sztylety. Wszystkie ostrza zostały zrobione z matryc węglowych. Wszystkie idealnie 4 wiązania. Idealny diament, nie do złamania. Perfekcyjna robota przy wykorzystaniu magii. Miałem tylko jeden miecz półtoraręczny wykonany z matryc węglowych z całości. Łącznie z rękojeścią. Spojrzałem na Sędziego wiszącego na ścianie. Świetny do walki nawet mimo krwi czy wody na rękach. Wszystko spływa co umożliwia pewny chwyt. Niestety miecz rzadko używany ze względu na rozmiary. Dziwnie byłoby paradować z ponad metrowym mieczem na plecach. Westchnąłem ciężko i wyszedłem z domu na spacer po parku. Później muszę znaleźć Hino.

***

Około 7:30 byłem na miejscu. Świeże powietrze dobrze koi zmysły. Tym bardziej, że w parku był wielki staw. W powietrzu było czuć intensywny zapach psa. Skrzywiłem się. Te stworzenia mnie irytują. Czuć było także delikatny zapach Bety Mroku. Musi być gdzieś niedaleko. Ona będzie wiedzieć gdzie może być Hino. Po kilku minutach dostrzegłem jej sylwetkę przede mną. Była z kimś. Im bliżej podchodziłem tym bardziej zalatywało psem. Co tu się do cholery dzieje.? Bezszelestnie podszedłem do Rin i jej towarzyszki. Były do tego stopnia pogrążone w rozmowie, że nawet mnie nie zauważyły. Teraz byłem w stanie określić, że zapach psa pochodzi od czarnowłosej. Z cichym zgrzytem metalu wyciągnąłem spod rękawów około 30 centymetrowe ostrza. Szybkim ruchem przyłożyłem je do gardła i pleców dziewczyny. Była zamknięta między moimi mieczami.
- Salai. – Wysyczała Rin.
- Witam. – Odparłem zimno.
Wyczułem przymus narzucony na moją wolę, lecz stanowczo zbyt słaby aby móc mi zagrozić.
- Zostaw ją. – Beta aż trzęsła się ze złości.
- Kim ona jest.? – Przeniosłem złowieszcze spojrzenie na dziewczynę.
Górowałem nad obiema będąc o głowę wyższy. 
- Jedną z nas.

- Nie. – Warknąłem. – Nie jest wilkiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz