Zniknęłam na jakiś czas, ponieważ poszłam zapolować. Potem zaczęłam buszować po tych nieznanych szkolnych zakątkach w postaci powietrza, by kamery nic nie wychwyciły. Zapamiętałam wszystko bez problemu,a potem jak mara nocna wróciłam do gry. Wyczaiłam romatyka gdy siedział pod jakimś drzewem, najwyraźiej czekając na kogoś. Uwisiłam sę na gałęzi nogami i fiknęłam prosto przed jego twarą z wrednym uśmiechem. On o mało nie padł trupem.
- Ari! Ty nie masz co robić? - Odetchnął.
- Nie mam. Czekasz an kogoś? - Zeskoczyłam z drzewa i przysiadłam obok niego na ławce.
- Tak, ale t nie twój biznes. - Spojrzałw drugą stronnę.
- Idziesz po twoją dziewczynę. - Uśmiechnęłam się niczym demon patrzący na ofiarę.
- To nie jest moja dziewczyna. - Spojrzał na mnie zrezygnowany.
- Wmawiaj to sobie dalej. - Powiedziałam machając nogami, które zwisały bezwładnie.
- Hej. - Podszedł do nas jakiś chłopak.
- Teraz gustujesz w chłopcach? - Spjrzałam na niego.
- Przesta irytować. - Westchnął Akatsuki.
- Ty też jesteś z tego innego świata? - Spojrzał n mnie podejrzliwie nowy.
- Chyba nie tak podrywa się dziewczyny. - Wstałam i obeszłam go.
- To jest Ari. Jest z nami od niedawna. - Mruknął romantyk.
- Idzie z nami? - Zapytał.
- Tak. - Powiedziałam.
-Nie. - Mruknął Akki.
- Czyli idziesz? - Spjrzał na mnie.
- Pedałku, a jak brzmi twoje imię? - Przechyliłam głowę.
- Akaterial i nie jestem gejem. - Odparł.
- Mam nadzieję, ze znacie już plany. - Spjrzałam w dal.
- A co? - Poczułam na sobie ich wzrok.
- Gdzie ona jest? - Odwróciłam się do nich.
- W lab.. - Zaczął.
- Mało tam na szczęście kamer. - Zaczęłam iść w stronę szkoły.
Oi ruszli za mną i byli pęłi pyta.
- Ty terż nie siedziałaś z założoymi rękami. - Akatsuki dogonił mnie.
- Pewnie, że nie. Podejrzewam, że romantyczka wie już o tych dziwnych badańach. - Mówiłam otwarcie.
- Co? - Zapytał Akateriel.
- On nic nie wie? - Spojrzałam z rezygnacą na drugiego chłpaka.
Wzruszył tylko ramionami. Stanęłam i odwróciłam się szybko do nowego.
- Słuchaj uważnie pedałku. Jeśli nie zauważyłeś to nie jest normalne miasto,a w szkole, w której becie jesteśmy nie są prowadzone normalne lekcje. Całe miasto składa się tylko z wykrztałconych ludzi. Nasi nauczyciele pokończyli najlepsze szkoły w kraju i myślisz, zę to czysty przypadek? Błąd, są tu prowadzne różnego rodzaju badania na nastolatkach, dzieciach i niemowlętach.Jeśli wyjdziesz poza miasto czuć okropy swąd czegoś dziwnego. Zapach palonych ciał. Kiedyś to miejsce było wielkim zakładem psychiatrycznym, dla ludzi z zakorzenioymi problemami, które były nieuleczalne. Biznes jednak padła, a Ci ludzie uciekli do podziemi. Myślisz, zę oni ie rozmnażali się jak króliki? W tym czasie powstało tu miasto. Potem coś tu się stało, a następnie miasto zostało wypęłnione inteligentnymi ludźmi i zwykłymi dzieciakami. Jak myślisz, skad biorą się te posłuszne i strachliwe dzieci? - Spojrzałam na niego.
Chłopak zbladł jak ściana i powoli przyswajał moje informacje.
- A co dzieje się z rodzicami tych dzieci? - Zapytał Akki.
- To będzie wiedzieć romantyczka, bo do tego nie zdąrzyłam dociec. Jednak mam nadzieję, ze kończy tą robotę i zniszczymy te akta.- Znowu ruszyłam przed siebie.
- Zaraz... Skąd wy to wiecie. - Pedałek nadal nie doszedł do siebie.
- Nie musiałaś tak mówić wprost. - Mrukął romantyk.
- Serio żyłeś w świecie ludzi kretynie. Pewnie miałeś łatwe życie. Zaskoczę Cię, ale ten świat do którego wchodzisz jest pełe brutalności i radzę się przyzwyczaić, a teraz tyłki w górę i jazda do szkoły. - Warkęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz