Nadia prowadziła mnie do jej mieszkania. Nie mieszkała w tych przyjemnych częściach miasta. Zastanawiało mnie, czy nie powinnam czasami zaprosić jej do mojego mieszkania, żeby się wyluzowała, ale nie... Lepiej nie - nawet nie wyobrażam sobie ile czasu zajęłoby mi sprzątanie mojego mieszkania, żeby doprowadzić go do tolerancyjnego stanu.
- Ooo, a kogoż ja widzę, czy to nie słodka Nadia - podszedł do nas jakiś palant - o, widzę masz przyjaciółeczkę do obrony.
Czy mi się tylko wydawało, czy on właśnie nie zasugerował, że zamierzał ją atakować?
- Nie twój zakichany interes, a teraz pozwolisz, że odejdziemy - rzuciła.
- Oj weź no przedstaw mnie swojej koleżaneczce - podszedł na mnie i położył mi rękę na ramieniu.
Czułam jego oddech na karku - napawało mnie to zniesmaczeniem, ten gość stanowczo za dużo sobie pozwalał, a ja nienawidziłam, jak ktoś próbował się do mnie przystawiać. Większość osób, które tego próbowały lądowały w szpitalu.
- Nawet nie próbuj - warknęłam.
Odepchnęłam go lewą ręką, tak, że poleciał na metr dalej na asfalt.
- Rin nie wdawajmy się w bójki - szepnęła mi Nadia do ucha.
Ale mnie naszła ochota, żeby się odstresować.
- Nie martw się, ten dzieciaczek może mi grozić - uśmiechnęłam się pogodnie - tylko, żeby zaraz nie stracił buźki - zaśmiałam się wyobrażając sobie jego ze złamanym nosem.
- Coś mówiłaś! - Krzyknął zielonooki brunet.
- Ojej, małe dzieci zostały urażone - zaczęłam go prowokować.
Jeśli miała być bójka to wolałam, żeby to oni byli agresorami, gdyż to by na nich wina spadła w razie przyjazdu policji.
- Dobra, same tego chciałyście - jeden z nich wyjął mały nożyk z kieszeni.
Ciekawe czemu nosił go ze sobą i jaką miał w tym intencję.
- Ooo, widzę dziecko ma niebezpieczną zabawkę, nie powinieneś się takim bawić - poradziłam uśmiechając się.
Wyobrażałam sobie zaskoczenie, kiedy wykręcę mu jego rękę i okaże się, że umiem z łatwością sparować taki atak. Chciałabym zobaczyć jego minę, gdy okaże się, że jestem mistrzynią różnego rodzaju sztuk walki. Pewnie miałby jeszcze bardziej bezcenną minę, gdyby zobaczył mnie w formie wilka, ale wolałam się nie przemieniać na ulicy.
Już zaczął wykonywać atak, a ja obserwowałam trajektorię noża i nieznacznie odchyliłam głowę, żeby uniknąć ciosu, a moje ręce już były gotowe, żeby unieruchomić rękę w chwycie i wyrwać narzędzie.
Nagle się zatrzymał.
- Co on odwala? - Zaskoczyło mnie to.
Wszyscy odeszli.
- Chodźmy do mnie - rzuciła.
- Co to było? - Zainteresowałam się.
- Przecież powinnaś o tym wiedzieć - odparła. - Włamałam się do ich umysłów.
- Hmm... Nigdy nie pomyślałam o takim zastosowaniu tej umiejętności - stwierdziłam. - Niezły pomysł. A tak z ciekawości, ten z nożem to był ten Tod o którym wcześniej wspomniałaś, tak?
Kiwnęła głową.
- Trochę szkoda, że rozwiązałaś tą bójkę zanim się zaczęła - westchnęłam. - Zadbałam o wszystkie szczegóły, nawet o to, żeby to oni byli agresorami. No i dawno nie miałam okazji sprawdzić moich umiejętności walki wręcz.
- Nie sądzisz, że powinnaś trochę mniej się wyróżniać? - Zapytała.
- W sumie to masz rację - przyznałam. - Normalnie bym czegoś takiego nie zrobiła, ale kiedy ktoś próbuje się do mnie przystawiać to jest silniejsze ode mnie. Po prostu posiadam wysoką nietolerancję na takich typków.
Weszliśmy do jej mieszkania. Mała kawalerka z minimum zaopatrzenia. Nic spektakularnego, ale za to, jak mało musiała mieć sprzątania - a ja nienawidzę sprzątania, więc poczułam trochę chęci, żeby mieć tak, jak ona.
- Masz jakiegoś laptopa? - Zapytałam.
- Nie - odparła. - Ale mam jakiś komputer.
- To daj mi chwilę, a będziesz mieć - powiedziałam. - Wolę siedzieć z laptopem na kolana, niż przy biurku.
Jakiś czas temu przeglądałam arkusze, jak był wykonany jeden z moich laptopów - ten ulubiony i teraz skupiłam się przywołując obraz tych schematów w głowie.
Skupiłam się i powoli zaczął się materializować nowiutki czarny laptop HP, niestety... Zadanie nie było łatwe, ponieważ najmniejszy błąd oznaczał, że sprzęt będzie niesprawny.
Około pięć minut później wpatrywałam się w stojącego na biureczku laptopa i zastanawiając się, czy będzie działał, czy nie.
- Chwila prawdy - powiedziałam. - Zobaczymy, czy mam dobre umiejętności techniczne.
Wyciągnęłam powoli rękę w stronę podłużnego przycisku i nacisnęłam go.
Yes! Usłyszałam dźwięk wentylatora i po chwili ekran się podświetlił, ale wciąż był czarny.
- On działa? - Zastanawiało mnie. - Czy nie działa?
- Nie wiem - odparła.
Patrzyłam się chwilę na ekran i spróbowałam podłączyć mój telefon do tego. Dziwne... Telefon się ładował, więc laptop musiał działać.
- Może on nie ma czego uruchomić - zgadywała Nadia. - Nie wiem, może system nie działa?
To by miało sens!
- Jesteś geniuszem - oświadczyłam. - To musi być to.
Wzięłam mój telefon i zaczęłam na niego ściągać najnowszą wersję windowsa i chwilę później zaczęłam już instalować na komputerze. Niestety, musiałyśmy poczekać minimum pół godziny nim skonfiguruje się system.
- Jak to zrobiłaś? - Zapytała zaciekawiona.
- Manipuluję atomami - odparłam. - Chociaż jeszcze nigdy nie próbowałam przywołać czegoś posiadającego, aż tyle podzespołów.
- A do czego ci potrzebny laptop?
- Myślałam o znalezieniu jakieś rzeczy, która by przekonała twojego "ukochanego" Toda, że lepiej się do ciebie nie zbliżał. Jestem pewna, że będzie kilka ciekawych rzeczy na jego temat, ponieważ wyglądał, jakby miał coś na sumieniu.
- A jakie są tutaj jeszcze wilki? - Zapytała.
- No... Jest tutaj pięć grup: mrok, ziemia, woda, powietrze i ogień. Aoime jest przywódczynią grupy mroku, a ja jej zastępczynią.
- A według jakich kryteriów dzielicie się na grupy? - Spytała.
- W większości przypadków decydują twoje moce i ich natura, żywioł.
- Twoim zdaniem... Gdzie ja bym pasowała?
Zastanowiłam się.
- Myślę, że nadałabyś się do mroku - stwierdziłam. - Wyczuwam od ciebie taką aurę, ale jeśli zamierzasz dołączyć do mroku to jest tam ktoś od kogo powinnaś trzymać się z daleka.
- Czemu? - Zapytała.
- Nie ma drugiej bardziej wkurzającego wilka w watasze niż Akatsuki. Jest głupi, złośliwy, podstępny i lubi robić złośliwe żarty. W dodatku niezwykle umiejętnie manipuluje innymi. Ja go nienawidzę z całego serca i nie mogę uwierzyć, że inni potrafią go lubić. Może i ma ładną twarzyczkę, ale w końcu mu przestawię nos o 180 stopni i nie będzie już taki piękny - zaczęłam gadać. - W dodatku to właśnie dzięki niemu wylądowałam w szpitalu, nie mogę uwierzyć, że zawsze jest w stanie odgadnąć to co chcę zrobić. I jest niezwykle arogancki i jest dupkiem - zaczęłam się żalić. - I myśli, że może sobie mówić co chce na mój temat. W dodatku taka jedna dziewczyna z powietrza nazwała nas romantykami, miałam wrażenie, że ją uduszę na miejscu i nie mogłam uwierzyć, jak w ogóle ktokolwiek mógł pomyśleć, że my możemy być razem. Nie nooo... Po prostu on zbytnio mi działa na nerwy. Jest dokładnie idealnym modelem osoby, którą nienawidzę z całego serca i przy tym jest niezwykle mądry, ale i tak jest głupkiem, głupkiem i jeszcze raz głupkiem. I mam nadzieję, że będzie się smażył w piekle za te wszystkie głupie żarty co zrobił i jak mnie zawstydził.
O tym, jak go nie toleruję mogłabym gadać całymi godzinami, ale akurat wczytał się system windows, więc po prostu wzięłam laptopa i zaczęłam siedzieć nad nim.
- Nie przesadzasz trochę? - Zapytała się. - On chyba nie jest, aż tak straszny?
- Może i przesadzam - odparłam wklepując komendy w wiersz poleceń. - Ale po prostu wkurza mnie jego nastawienie w stosunku do mnie i to, że jest tak złośliwy jedynie w stosunku do mnie.
- A inne osoby?
- Hmm... Jest Ari, będąca przywódczynią powietrza, ale ona ma niewyparzony język, także o ile nie masz dużej cierpliwości to lepiej nie wdawać się z nią w dyskusję. Jest Akatriel, który żył wcześniej, jak normalny człowiek. Hmm... Jest też Hinomoto, zauważysz ją ze względu na jej wyróżniające się czerwone włosy. Ostatnio nie czuła się zbyt dobrze. Salai jest przywódcą wody, tam właśnie jest Hinomoto, a przywódcą ziemi jest Phantom. Aktualnie zniknął, jak na razie z mroku Mins. No i w sumie jest jeszcze Brisinger, ale nie widziałam go ostatnio. Z resztą nie utrzymuję kontaktu na co dzień o ile nie istnieje taka konieczność.
W końcu zainstalowałam wszystkie programy, które mnie interesowały i uruchomiłam ten do tworzenia profili, żeby je wyszukać przez wszystkie bazy danych.
Odwzorowałam wygląd Teda i zaczęłam szukać na jego temat informacji.
- Hmmm... Może jeszcze zobaczymy co on robi.
Wklepałam adres z mojej strony i się tam zalogowałam. Utworzyłam ją jakiś czas temu, żebym mogła z dowolnego miejsca uzyskać dostęp do mojego sprzętu i kamer miasta.
Szybko uruchomiłam program rozpoznawania twarzy, który go zlokalizował.
- Co za przypadek... - Stwierdziłam. - Wygląda na to, że twój znajomy właśnie w tym momencie handluje narkotykami - odwróciłam ekran w jej stronę, tak żeby miała okazję zobaczyć przekaz na żywo. - Myślę, że tyle ci wystarczy, żeby go uciszyć.
Zapisałam nagranie na jej dysku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz