Siedziałam oparta o ścianę wsłuchując się w muzykę ze słuchawek i patrząc się w kawałek podłogi przede mną.
Musiałam wymyślić, jakiś plan i go zrealizować.
Zastanawiało mnie od czego powinnam zacząć... Początek zawsze był najtrudniejszy. Może powinnam zacząć od sposobów w jaki przymuszają do posłuszeństwa? Czy od razu przejść do ucieczki?
Nagle zauważyłam bandaż na ręce na który do tej pory nie zwracałam uwagi. Dziwne... Nie miałam żadnej rany w tym miejscu. Odwinęłam go... Cóż, mogłam się tego spodziewać. Był ślad po jakimś nacięciu i igłach.
To by wyjaśniało dlaczego nie zapanowałam nad swoim instynktem. Możliwe, że po zmodyfikowaniu genetycznym dawali substancje, które sprawiały, że przestaliśmy nad sobą panować, a potem dochodziło do selekcji naturalnej i wyeliminowania najsłabszych osobników. Dopiero potem przechodzili do kwestii zapanowania nad nimi.
Jestem zdana tylko na siebie, ale nie jestem sama.
A co jeśli by... Szansa na powodzenie tego planu, który uformował się w mojej głowie była bardzo małe, ale jeśli udałoby mi się nad nimi zapanować to mogłabym wykorzystać ich do wydostania się stąd i namieszania w planach przeciwnika.
W miarę możliwości powinnam też unikać dalszych zastrzyków i lepiej jednak nie dotykać się jedzenia, nie wiadomo co mogli do niego dostać.
Wstałam. Teraz należało przejść do kwestii zapanowania nad tą grupą 31 nastolatków, co nie powinno być trudne ponieważ już część z nich się mnie bała po zmniejszeniu ich liczebności o jednego osobnika.
Zdjęłam słuchawki i zmierzyłam ich wzrokiem w którym zawarłam pogardę. Musiałam im wykazać, że jestem od nich pod każdym względem lepsza: silniejsza i bardziej bezwzględna.
- Od teraz są nowe zasady - oznajmiłam głośno. - Ja tu rządzę! Robicie wszystko co chcę i każdy kto się sprzeciwi skończy tak jak ona - wskazałam na trupa. - Albo i gorzej - dodałam po chwili. - Ktoś ma ochotę się sprzeciwić.
Milczeli wpatrując się we mnie badawczo, a w końcu usłyszałam głos chłopaka, który do tej pory milczał i obserwował sytuację, nie wydawał się bać mnie tak, jak pozostali.
- A co nam to da, jeśli będziemy ciebie słychać? - Był spokojny.
- Szansę na wydostanie się stąd - odparłam. - Tylko, jak ją wykorzystacie zależy od was, możecie też nic nie robić i po prostu nie będziecie przeszkadzać, ale jeśli mnie zdradzicie to znajdę was i zabiję. Ktoś chce spróbować się ze mną stąd wydostać?
Wszyscy milczeli, prawdopodobnie wielu z nich przestało wierzyć, że ucieczka stąd jest możliwa.
- Cóż, wasza decyzja - stwierdziłam. - Nie chcecie próbować to nie.
Usiadłam na moim miejscu i wszyscy się rozeszli, a ja zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie odpłynąć myślami.
Teraz wystarczy wymyślić jakich sposób na skontaktowanie się z Akatsukim, który prawdopodobnie wziął mojego laptopa oraz wykombinować, jak stąd uciec.
- Popilnuję ciebie - usłyszałam po raz kolejny głos chłopaka. - Aby nikt ciebie nie próbował zabić w nocy.
- A tobie nie chce się spać? - Zapytałam, niezbyt ufałam mu.
- Obudzę ciebie za cztery godziny i się zmienimy - odparł.
Nie miałam siły mu odmówić, ponieważ i tak czułam, że usnę.
- Dobrze - powiedziałam i powieki mi opadły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz