wtorek, 10 grudnia 2013

(Wataha Mroku) Od Aurory

Przechadzałam się po śnieżnych łąkach naszego Forever Young lepiąc bałwany i robiąc orły w śniegu. Jako że mi się nudziło, przed każdą jaskinią powstał bałwan z napisem na brzuchu "..Widzę i wiem wszystko". Mimo iż załatwiłam sobie gruby szalik którym się owinęłam i płaszcz to i tak po jakimś czasie zaczęły mi marznąć ręce. Nie takie klimaty dla biednej Aurorki, o nie.. Wywaliłam język i łapałam płatki śniegu. Nagle zobaczyłam, że ścieżką podąża dziewczyna z naszej watahy, zdaje się że dokładnie ta sama z którą chciałam zemścić się na Demirze. Szybko schowałam jęzor i zeskoczyłam na ogromny głaz przy drodze, a ona podniosła wzrok do góry.
- Witaj... - usiadłam i zaczęłam dyndać jedną nogą w dole - Cóż to za smutna minka na tej pięknej twarzyczce? - tak, miałam dobry dzień.
- Jakaż smutna.. - Charlie oburzyła się ale nie miałam pewności czy mnie poznała - Po prostu.. tak jakoś. - zwiesiła głowę i poszła dalej.
Westchnęłam i postanowiłam kogoś odwiedzić, kogoś bardzo ważnego. Kogoś z kim nie widziałam się już całe wieki.. a że był to mój najlepszy przyjaciel, wypadało się do niego wybrać.
Skierowałam się ku smętnym miejscom gdzie pochowano poległych z wojny między watahami i odszukałam ten na uboczu. Odgarnęłam śnieg z tabliczki na której napisane było "Szawa" i uklękłam naprzeciwko wpatrując się w mogiłę. "Phantom umiałby wyczarować kwiaty.." zastanowiłam się trochę drżąc już z zimna, ale wzięłam śnieg i ulepiłam dwa przytulające się bałwanki. Myślę, że jeśli był gdzieś w pobliżu, to to doceni. Uśmiechnęłam się sama do siebie i mimo iż tak dużo czasu minęło, to zrobiło mi się dziwnie przykro, że go tu dzisiaj nie było. Brakowało mi jego mruczenia, pesymizmu i niechęci do życia. Ale bardzo często mi pomagał i mimo swojej pychy zniżał się do poziomu, małej wtedy i brykającej Aurosi. Wiatr trochę zaszumiał a ja zesztywniałam, bo poczułam czyiś oddech. Odwróciłam się i odskoczyłam, bo zobaczyłam niematerialnego, brązowego wilka który uśmiechnął się ponuro gdy go zobaczyłam.
- Witaj Aurora.. - burknął - Przyszłaś..
- Przyszłam.. - uśmiechnęłam się - Tęskniłam za tobą. Tak troszkę..
- Znowu jesteś człowiekiem.. - na jego twarzy pojawił się grymas zniechęcenia -Wiesz, że tego nie znoszę..
- Nie znosiłeś moich kropli na przeziębienie.. - zaśmiałam się.
- No wiesz... to dzięki nim nie masz dziś różowych włosów.. - spojrzał na mnie krytycznie - Ale faktycznie, na chorobę nie pomogły. - usiadł i ziewnął - Nadal latasz za gwiazdami.
- Owszem.. - usiadłam naprzeciwko i pogłaskałam go po głowie - I poznałam wielu ludzi.. zostałam Gammą!
- Byłaś nią nawet kiedy ja żyłem.. - uśmiechnął się  - I nadal nie awansowałaś..? Jesteś beznadziejna..
- Byłam chwilę Betą.. - przypomniałam sobie - W zastępstwie Meyrin.. ale to tylko na chwilę.
- A więc to oznacza, że cię odwołano ze stanowiska! - sapnął - Jesteś jeszcze bardziej beznadziejna niż sądziłem.. - zamachał ogonem - Ale i tak dobrze cię widzieć.. Aurosiu. - no proszę, pierwsze pieszczotliwe słowa, szkoda że po śmierci.
- Wiesz.. - przewróciłam oczami - Mam pytanie...
- Wal.
- Jak to jest być martwym?? - wlepiłam w niego wzrok a on zakrył sobie oczy łapą w geście załamania.
- Jest.. jest ok.. - zawiodłam się trochę na jego opisie - A czego ty się spodziewałaś?
- No nie wiem.. - westchnęłam - Czuję że muszę się wybrać w odwiedziny do Phantoma..
- Do kogo? - spytał zdziwiony.
- To mój partner.. - uśmiechnęłam się.
- No wiesz co.. - zaniemówił .
- Co?..
- No.. cieszę się.. - powiedział bardzo powoli - Że chodź w tym nie jesteś taka beznadziejna.
- Oj ty! - uszczypnęłam go w czubek nosa - Muszę iść - wstałam i otrzepałam sobie siedzenie- Pa.. - spojrzał na mnie smutno i zniknął bez słowa - nawet się żegnać nie nauczył.. - westchnęłam i poszłam w stronę terenów ziemi.
Interesującego mnie osobnika znalazłam przy jakimś stawie z jakąś inną dziewczyną. Trochę zaniemówiłam, gdy zobaczyłam, że się przytulają ale gdy Phantom mnie zobaczył uśmiechnął się i gestem zaprosił w swoją stronę.
- To.. - powiedział - Jest moja siostra.. - odetchnęłam z ulgą - Lana. Lana, to moja partnerka Aurora - uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem - Coś chciałaś?
- Chciałam cię wyciągnąć na spacer, ale nie wiem czy jesteś zajęty.. czy nie - spojrzałam na niego pytająco.

<Phantom?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz