Nagle ktoś połączył się ze mną telepatycznie.
~ Masz czas się spotkać? ~ w mojej głowie odezwał się głos Matt'a
~ No...dobrze. Gdzie? ~ spytałam, choć nie miałam pewności czy warto
~ Polana Pojednania
~ Dobra, niedługo będę.
Chyba coś mi odwaliło! Idę właśnie na spotkanie z nim, a i tak już wiem
jak to się skończy. Coś ze mną nie tak... Zobaczyłam,że chłopak już tam
czeka na mnie. Poprawiłam futerko i powiedziałam niepewnie:
- Hej...
- Cześć.
- Po co chciałeś się ze mną spotkać? - spytałam bardziej zdecydowanie.
- No bo...ym...ciągle coś do ciebie czuję. -powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Ale wiesz przecież że ja...
- Wiem, ale możemy chociaż spróbować? - przerwał mi
- Masz dziewczynę. - broniłam się ale i tak wiedziałam, że będzie się bronić
- Jeśli w ogóle ją mam. - wtem załamał mu się głos.
- Matt, daj spokój. Ona cię kocha, na pewno.
- To dlaczego ze sobą nie gadamy?! Olewa mnie i tyle.-znów mu się głos
załamał. - Zostałaś mi tylko ty. -powiedział i podchodził do mnie
powolnym krokiem. - Tylko tobie ufam, tylko ciebie kocham.
Gdy był już pół kroku ode mnie czułam jego oddech. Nasze twarze się
zbliżyły, a wargi połączyły się w delikatnym pocałunku. Oderwał swoje
wargi od moich i przez chwile patrzyliśmy sobie w oczy. Ale co? Mam tak
nagle z nim chodzić? Przecież ona ma dziewczynę! Zaraz będzie, że ja
zabieram innym chłopaków. Spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem i
użyłam teleportacji.
Wylądowałam w swojej grocie, więc rzuciłam się na łóżko. I nie wiem
dlaczego ale wybuchłam płaczem... Gdy tak siedziałam w samotności, a łzy
spływały po moich policzkach słyszałam tylko co jakiś czas jakieś
rozmowy. Pewnie to pozostali członkowie watahy. Zanim się obejrzałam
zasnęłam zwinięta w kulkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz