wtorek, 31 grudnia 2013

(Wataha Ognia) od Brisingera

Ostatnie dni mijały dość spokojnie. Kondrakar wydawał się weselszy. Cieszył mnie ten fakt. Postanowiłem spędzić czas z Love. Nie widziałem jej odkąd odprowadziła mnie do jaskini po walce z Lizardami. Pokazałbym jej przy okazji automat. Nie wiem nawet czy ona wie że go mam. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Przypasałem miecz i w ludzkiej postaci udałem się w stronę watahy Mroku. Będąc jeszcze na moich terenach zauważyłem na małej polance dwie osoby. Udałem się w tamtym kierunku. Spostrzegłem, że to Aoime i Phantom. Dobra. Widok rozmawiających osób nie był jakiś nadzwyczajny, ale czemu alfa Mroku i alfa Ziemi rozmawiali na terenach watahy Ognia?
-Witam was.- zacząłem.
-Witaj.- odpowiedział Phan. Był smutny.
-Co was tu sprowadza?
-Cóż.. Zawędrowałem tu przypadkiem. Potem przyszła Aoime.- powiedział basior.
-Więc co jest konkretnym powodem wizyty?- usiadłem obok nich.
-Eh.. Muszę pobyć trochę sam. Auora odeszła na "tydzień, dwa lub miesiąc".
-Rozumiem. Martwisz się o nią. Mówiła czemu odchodzi?
-Nie. Pewnie przez te jej ostatnie schizy...
-Chodź Ao, odprowadźmy go. Nie to żebym was wyganiał, ale nie sądzę że to dobre miejsce na dłuższy pobyt.-powiedziałem.-W jaskini będziesz bezpieczniejszy niż tu.-zwróciłem się do basiora.
-No dobrze..- mruknął basior.
Wstaliśmy wszyscy i udaliśmy się do watahy Ziemi. Poszedłem po Kiche. Ktoś musi pilnować żeby z tego wszystkiego nic sobie nie zrobił, tak jak Kondrakar. Wróciłem z waderą.
-Trzymaj się. Na pewno wróci. -posłałem mu promienny uśmiech i razem z Ao poszliśmy do watahy Mroku.
-Jak automat? Dobrze się sprawdza?- zaczęła rozmowę Ao.
-Dobrze. Nie ma z nim problemów. Jest jak zbroja. Mogę parować ciosy miecza!
-Ah tak?
-Tak.
Na twarzy Ao pojawił się szyderczy uśmieszek i zaatakowała mieczem z zaskoczenia. Chciał sprawdzić automat. Odparowałem cios. W powietrze wyleciał snop iskier gdy klinga zderzyła się z protezą.
-Całkiem nieźle.- przyznała chowając miecz.
-Nie ukrywam że to przydatne, jednak chciałbym odzyskać rękę. Tą prawdziwą.
-Rozumiem cię. Sama nie chciałabym stracić części ciała.
-Wiesz jaki to ból kiedy zostają podłączane nerwy? Najgorsze jest to, że będzie mi towarzyszył już do końca życia, bo protezę trzeba będzie przerabiać. Kiedy jedna ręka urośnie automat trzeba przedłużyć.
-A co jeśli coś się zepsuje?
-Trzeba będzie to naprawić. Hefajstos mówił żebym uważał. Brak jednej śrubki może mieć takie same skutki jak wybicie barku albo złamanie.- doszliśmy do jaskini.
-Cóż. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Teraz muszę cię przeprosić.- powiedziała wadera po czym odeszła w głąb jaskini.
Ja poszedłem do groty Love. Zajrzałem do środka. Wadera siedziała przy stole i czytała jakąś książkę. Chrząknąłem by zwrócić na siebie jej uwagę. Spojrzała w moim kierunku i uśmiechnęła się od razu. Wstała od stołu i podeszła do mnie.
-Cześć kochanie.- zacząłem.
-Hej. Co tam u ciebie?
-Nic ciekawego. Postanowiłem cię odwiedzić. Dawno cię nie widziałem.
-Jak się czujesz po utracie ręki?
-Jak się czuję? Znakomicie!
-Jak to znakomicie?
-Ahh no tak. Ty nie wiesz. Wszystko zaczęło się po twoim powrocie do watahy Mroku. Otóż Hefajstos został moim patronem. i zrobił dla mnie to.- podwinąłem rękaw i oczom wadery ukazał się automat.

<Love mogłabyś? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz