piątek, 13 grudnia 2013

(Wataha Powietrza) Od Amei

- Zgodnie z zasadami tutaj panującymi, jesteś już na tyle dorosła, by podjąć decyzję, czy chcesz z nami zostać czy ruszyć w świat. - zaczął mój opiekun. - Podejmij tą właściwą. Do zobaczenia jutro. - i odszedł, a ja zostałam w swoim pokoju.
Decyzja nie była trudna.
Następnego dnia, wszyscy zjawili się w okrągłej sali, która najczęściej służy jako salę zabaw.
- Jaką podjęłaś decyzję, Amei?
- Odchodzę.
- Nie możesz odejść! - awanturował się niejaki Shen. Ten sam, który zeszłej nocy dobierał się do mnie. Teraz czułam jeszcze większą niechęć do płci męskiej.

 *****
Wybrałam niejakie Forever Young. Jeśli dobrze kontaktuję, wylądowałam w centrum. Przybrałam wilczą postać, zimno było. Dookoła leżał śnieg i to dosyć grubą warstwą. Żeby dojść do resztek krzaków, musiałam skakać jak zając wiosną po polu. Pewnie wyglądało to niezwykle komicznie. Stanęłam dęba, wyczułam obcą woń. Dziewczyna pachniała różami. Doskoczyłam do zarośli i skuliłam się.  Chyba mnie zauważyła, bo wleciała do przerębli, jako klacz, tak, wzrok mnie nie mylił. Wyskoczyła już jako foka, potem błyskawicznie przeobraziła się w wilka. Dość markotna. Trzęsła się z zimna, odchodziła ze spuszczoną głową. Szłam za nią. Czas się pobawić!
Skuliłam się na ziemi i zaczęłam głośno skamleć.
- Wszystko w porządku? - położyła mi łapę na barku. 
W tym czasie obróciłam się zwinnie i przygwoździłam nią do ziemi. 
- Tak, w najlepszym. - mruknęłam.
<Kas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz