Nie wiem jakim cudem ale znalazłem się w łóżku z Charlie. Fajnie, znam dziewczynę dzień i już potrafię ją zaciągnąć do łóżka... a czy to dobre określenie? Zaciągnąć.. raczej to ona zaciągnęła mnie przyglądając się tej sytuacji albo chcieliśmy tego oboje ? Nie znam odpowiedzi. 
- Powiedz, podobam Ci się? - Leżakowanie przerwane, pora na pytania. 
- Podobasz nawet. - Wiedziałem do czego rozmowa dąży. - Tylko, że.. ja nie mam ochoty na jakiekolwiek zobowiązania. 
Dziewczyna zmarkotniała. Wstałem i poszedłem się ubrać. Charlie szybko wstała i zrobiła to samo. 
- Czyli nici z tego ? - Zapytała  
- Proszę Cię, daj mi przemyśleć ok? 
- Jak chcesz.
- A więc, musisz mi wybaczyć ale muszę wyjść. - Chciałem się przejść a pragnąłem by jedyne towarzystwo stanowiły moje myśli. Podałem dziewczynie dłoń i wyszliśmy z groty. - Do zobaczenia. 
Odszedłem nie patrząc w stronę dziewczyny a w niebo na którym mój orzeł akurat był w trakcie pokazu swojego lotnictwa. Kreśląc kółka i beczki na niebie, szybował pośród chmur. Sprawiał wrażenie dumnego i zadowolonego z siebie. Nie przejmował się niczym. Gdy ujrzał mnie obniżył tor lotu i z wielką gracją usiadł mi na ramieniu. 
Chodziłem bez najmniejszego pojęcia gdzie idę, przyznaję się trochę się zamyśliłem i w ostatnim momencie stanąłem przed pewną postacią. Odwróciła się i chyba uważała mnie za wroga... Nie miałem ochoty gadać ale jednak dziewczyna zadała pytanie
- Kim jesteś? 
- Na imię mi Kazar. A tak w całkowitym ogóle to witam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz