czwartek, 19 grudnia 2013

(Wataha Wody.) Od Rose.


Wracając od Gilberta zamieniłam się w człowieka. Przechodziłam obok Kryształowego Jeziora. Tak, było przepiękne... Takie okryte lodem... Patrzyłam w swoje odbicie trzymając łuk z lodowymi strzałami. Może i jestem uzdrowicielką, ale to nie znaczy że nie mogę mieć czegoś do obrony. Przykucnęłam nad jego brzegiem i dotknęłam ręką lodu. Zamknęłam oczy i poczułam chłód... Był to raczej taki przyjemny chłód. Potem wstałam, otrzepałam się i ruszyłam w drogę. Groty były już blisko. Zamieniłam się w wilka i pobiegłam. Nagle zatrzymałam się w miejscu. Pomyślałam, że skoro jestem już na dworze to pójdę rozejrzeć się za jakimś chłopakiem. Odczułam jednak nie chęć do biegania po terenach innych watah. Wróciłam do groty i runęłam zmęczona na łóżku. Odłożyłam swój łuk gdzieś na stolik. Wzięłam jakąś książkę i zajęłam się czytaniem chowając pod kołdrą. Po kilku minutach zasnęłam. Nie dziwne, było tam tak ciepło... Kiedy się obudziłam książka leżała na ziemi. Przetarłam oczy po czym usiadłam. Zaburczało mi w brzuchu... Tak, to był znak że muszę coś zjeść... W szafkach nic nie znalazłam, więc zamieniłam się w wilka i zapolowałam. Przyciągnęłam dwa dorodne jelenie do groty i zaczęłam je przyrządzać. Rozpaliłam ogień z lekką nie chęcią. A dlaczego? A dlatego bo byłam z watahy wody a to był ogień... Zjadłam obfity posiłek i usiadłam w wejściu groty. Patrzyłam na spadające płatki śniegu. Chciałabym, żeby wiosna już przyszła. Nie przepadałam zbytnio za śniegiem przylepionym do futra...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz