Przede mną stała dość niska dziewczyna o imieniu Tytania. Była strasznie zdenerwowana. 
- Możesz się rozluźnić kochanie. 
Uśmiechnąłem się ironicznie. 
- Kochanie?? Tak Ty możesz mówić do swoich laseczek z watahy a nie do mnie.
Wydawało mi się, że udaje tylko ostrą partię by zrobić na mnie jakiekolwiek wrażenie jednak gdy nie pozwoliłem dziewczynie iść dalej, wyciągnęła nóż i zaczęła mi nim grozić. 
- Zejdź mi z drogi. 
Ja kontra laska z nożem, oho wolne żarty, dziewczyny może czasami są wkurwiające i to bardziej niż się wydaje ale jak już się je chce wkurwić to są niebezpieczne. Myślałem by odwrócić się i dać jej spokój jednak Tytania wywinęłaby orła na lodzie. Przytrzymałem ją a w duchu miałem niezłą polewkę. 
- A może jakaś nagroda za uratowanie szanownego tyłeczka? - Zapytałem ze śmiechem jednak w odpowiedzi dostałem w twarz
- Chciałbyś. 
- Auu - Zacząłem się śmiać. - Przynajmniej poprawiłaś mi humor swoją niezdarnością.
Puściłem dziewczynę bo zauważyłem że chce mnie uderzyć po raz kolejny ale dalej nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. 
- Bardzo śmieszne wiesz? 
- Takie szlachetne imię a taka niezdara. 
Dziewczyna zrobiła szybki krok w moją stronę a ja odskoczyłem do tyłu. 
- Uważaj maleńka bo tym razem serio się przewrócisz. -
Zauważyłem, że dziewczyna ma mnie dosyć. - Z jakiej watahy jesteś ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz