niedziela, 29 grudnia 2013

(Wataha Mroku) Od Demiry

Wreszcie skończyła się nasza ”przygoda” z Lizardami i wróciliśmy do naszej krainy Forever. Miałam powoli dosyć tych tłumów wilków w jednym miejscu i już miałam zacząć żałować swojej decyzji o pozostaniu z Aoime i tymi dwoma ale na moje szczęście przeteleportowano nas z powrotem. Teraz leżałam w jaskini po tym jak wróciłam do watahy i znudzona bawiłam się pościelą gdy doszedł mnie woń siarki. Normalnie skrzywiła bym się na ten odór i wybiegła z jaskini by zaczerpnąć świeżego powietrza ale coś mnie ciągnęło do źródła tego zapachu. Wyszłam z jaskini i gdy tylko poczułam siarkę w pełnej okazałości coś się zmieniło… Poczułam przeszywający ból na plecach co sprawiło, że oszołomiona cofnęłam się do tyłu. Przecież ja prawie nie czułam bólu! Nogi się pode mną ugięły i po chwili nie czułam się już sobą. Zerwałam się na równe nogi i wyciągnęłam miecz ale gdy tylko dostrzegłam w odbiciu ostrza szkarłatno czerwone oczy i czarne wzory na twarzy biegnące po krańcach twarzy od oka aż po policzek upuściłam miecz i cofnęłam się o kolejne kilka kroków. Odwróciłam głowę i moim oczom ukazała się para czarnych kruczych skrzydeł. Dolna warga zadrżała mi nerwowo, a ciało przeszedł zimny dreszcz.
- No chodź - usłyszałam czyjś głos dobiegający z dalszego zakątka jaskini mroku
Podążyłam w tamtą stronę sama nie wiedząc co robią, a po drodze podniosłam leżący u mych stóp miecz. Doszłam do tłumu wilków, gdzie stała Aoime i alfa wody. Przepchnęłam się między nimi i stanęłam koło kogoś kto z pewnością nie był z watahy. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. To już nie byłam ja… To było to coś co we mnie wlazło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz