Do jaskini wpadł Shadow. Usłyszał słowa, które powiedziałem przez sekundą i wpadł w furię. Zaczął drzeć się w niebogłosy, zachowywał się jak wariat, nie kontrolował mocy i był agresywny. Dobrze, że wybiegł z jaskini, bo w tej złości mógłby komuś zrobić krzywdę.
Pozostałe wilki dalej patrzyły na mnie z nadzieją, że wyjaśnię im, na czym polega to całe skażenie. Ja sam do końca nie wiedziałem. Mimo, iż żyłem z lupusami ponad 1600 lat widziałem takie przypadki tylko kilka razy. Każdy miał inne objawy, więc nie wiadomo czego się spodziewać. Zapadła cisza, w końcu Aoime nie wytrzymała.
- Może powiesz nam łaskawie co to oznacza ?- powiedziała z wyrzutem.
- Widzicie … ech, ja sam nie do końca to wiem – popatrzyłem na wilki przede mną. – Takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko, w całym moim życiu widziałem tylko kilka skażonych wilków. Jeśli nie pomożemy naszej Kiche, to umrze.- Popatrzyłem na nią, ale po kilku sekundach znów wróciłem do „wykładu” na temat choroby, która ją dotknęła.- Jeśli jakimś cudem uniknie śmierci, to jest mały procent szansy, że stanie się coś jeszcze gorszego … - Wilki zaniepokoiły się.
- Co mianowicie? – Zapytał ktoś z tłumu.
- Jest małe prawdopodobieństwo, ale możliwe … że Kiche zmieni się w demona rtęci. – W tym momencie wilki znowu zaczęły się niepokoić i zadawać mnóstwo pytań. Postanowiłem kontynuować. - Nie martwcie się, jestem pewny, że do tego nie dojdzie. – Tutaj musiałem trochę zablefować, ale trzeba było jakoś uspokoić ten tłum. – Wyjmijcie już ją, znowu skierowałem się w stronę Kiche, która zanurzona aż do szyi głośno sapała. Gorąca kąpiel sporo pomogła, na dnie skorupy wypełnionej wodą było całe mnóstwo rtęci. Kiche była cała mokra i obolała. Musiała wyschnąć i odpocząć, więc zawlokłem ją w trochę ciemniejszy i spokojniejszy kąt jaskini.
- Dajcie jej teraz spokój, musi się zregenerować jeśli nie chcemy, by stało się z nią coś złego. – Po tych słowach wilki rozproszyły się. Część wyszła z jaskini, inne zostały. Ja sam postanowiłem się przewietrzyć. Aoime podbiegła do mnie:
- Dzięki za pomoc, pewnie bez twojej wiedzy Kiche już dawno by nie żyła. – To były miłe słowa, ale nie oczekiwałem żadnej podzięki za uratowanie niewinnego wilka. Cieszyłem się tylko, że Aoime po raz pierwszy była dla mnie nastawiona pokojowo.
Po chwili kontynuowała:
- Scythe, jestem Ci naprawdę wdzięczna, że zostałeś z nami. Teraz liczy się każda jednostka. Wiem, że nie musisz tego robić.
- Tak, wiem że nie muszę, ale chcę wam pomóc i być z wami. Lupusy to teraz moi wrogowie, potrzebuję zemsty.
Nastała cisza. Tknięty, nie wiem czym, wydukałem:
- Masz piękne oczy.
Zaraz … Co ja powiedziałem ? Przecież wcale tak nie uważam … a może po prostu o tym nie wiem ? To w sumie prawda, Aoime ma naprawdę piękne oczy. Co nie zmienia faktu, że nie powinienem jej tego mówić … jeszcze sobie coś pomyśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz