Ułożyłam się przy mapie Forever Young. Czułam, że tam coś
jeszcze brakuje tylko … czego?
- Może róży wiatrów? – Zaproponowała Vento. – Ale musiałabyś
poprosić o to Sha..
- Wiem kogo. – Przerwałam wypowiedź. – Idź. Dziękuję za
pomoc.
„No tak! Róża Wiatrów. Tak się pięknie nazywa to czego tu
brakuje” – Myślałam zadowolona.
Było już troszkę późno gdy nagle dostałam mentalną wiadomość
od… Shadow’a. Zdziwiło mnie to. Treść była prosta mam być obok jeziora Letniej
bryzy o północy.
- Oooo..! – Jęknęłam, zapominając, że moi towarzysze smacznie
śpią.
Odpowiedziałam mu, że przyjdę.
Jednak było jeszcze troszkę czasu. Więc udałam się do
Jaskini Niespełnionej Miłości. Gdy weszłam, od razu poczułam chłód jakby było
tam jak w zamrażarce lub gorzej.
„Miejsce miłości i rozpaczy…” pomyślałam.
- Może w końcu byś mi pomogła a nie ciągle stawiasz jakieś
nowe zagadki ? – Warknęłam, wiedziałam do kogo kieruję tą wiadomość. – Wątpię by
to wpłynęło na moje wychowanie.
- Wpływa, wpływa… - Usłyszałam lekkie echo ciepłego głosu.
- Tak, jasne ! Jakoś tej nauki nie widzę ani nie czuję. –
Wiedziałam, że moja matka może być zła za to, jak do niej się zwracam. – Jesteś
beznadziejną nauczycielką.
- Och Kiche… Dałam Ci wszystko co mogłam a ja nie jestem
pisarzem losu… - Powiedziała zmartwiona. – Ale Ty masz dosyć dobre życie..
- Co to za Sowa? – Zapytałam ucinając wypowiedź Natury.
- Jaka sowa? – Zapytała ze zdziwieniem.
- Nie udawaj. –
Warknęłam. Utworzyłam z piasku postać owej sowy którą spotkałam w lesie i
zapytałam ironicznie. – Może to twoja znajoma?
- Noo tak, moja znajoma. – Odpowiedziała. – Która chce Ci
pomóc. Widziałam co się stało z Goghte dlatego ją poprosiłam o pomoc, córeczko…
ktoś musi Cię chronić.
- Cicho bądź ! –
Odparłam. – Ja jestem dorosła ! Mam własne życie i chciałabym spokoju a tu
końca nie widać ! Ty mi wszystko utrudniasz.
Nagle pojawiła się, biała postać. Wilk o pięknej śnieżnej
sierści, tak jakby była utworzona ze śniegu.
- Zbliża się zima wiesz? – Zaśmiała się ciepło. – A ja
mam córkę która nie chce mi pomóc, och.
- Chcę – Mruknęłam.
- Tylko abym dała Ci spokój. Chciałabyś widywać mnie raz na
miliard lat?
- A ile razy pojawiłaś się w prawdziwym wcieleniu koło mnie?
Ile razy ze mną rozmawiałaś ?! – Wpadłam w istną furię. – Zero.
- Bądź dzielna córeczko. Kocham Cię. – Odparła i zniknęła.
- Aaa…. !!! A ja Ciebie nie. – Krzyknęłam.
„Rodziców się nie wybiera” usłyszałam w myślach głos
Natury.
Zbliżała się północ. Więc musiałam zbierać się do Shadow’a
ucieszył mnie ten fakt, że go zobaczę.
- Witaj Kiche. – Odpowiedział łagodnym tonem. – Miło Cię
widzieć.
- I nawzajem Shadow. – Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go jak
zawsze za uszko. Tym razem nie bolało go tylko się zaśmiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz