piątek, 29 marca 2013

(Wataha Ognia) Od Kate

Ostatnio w watasze wiele się działo. Nie ma już lupusów, zostały pokonane. Ja jakoś oddaliłam się od tego i żyłam własnymi przeżyciami. Gdy nasze alfy zorganizowały ćwiczenia, zmotywowałam się z lekka. Musiałam się skoncentrować na tym, co robię. Dosyć dobrze mi poszło. Po treningu, gdy szłam w stronę swojej jaskini, spotkałam wilka Ognia – Kondrakara. Zamieniłam z nim kilka słów.
- Cześć, ty jesteś Kate, prawda?
- Hej, tak. A ty Kondrakar?
- Mhm. To dziwne, że jeszcze się nie poznaliśmy. Nie, zaraz, ja już z tobą gadałem przecież…
- Tak, przecież jestem tu już ponad miesiąc. Wtedy, w jaskini.
- Dobra, ja muszę lecieć. Może jeszcze będziemy mieli okazję, żeby pogadać, jak myślisz?
- Fajnie by było. Do zobaczenia!
- Pa!
I odszedł. Był nawet miły. Zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel, nie jak każdy inny wilk. W drodze do schronienia jeszcze długo o nim myślałam. Oczywiście znając moje szczęście, nic z tego nie będzie. Wsłuchiwałam się śpiewu ptakom, szumowi drzew. Jaka piękna jest wczesna jesień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz