Do jaskini przyleciał Shadow. Wzburzony, jak zwykle. Wybrał sobie idealny moment, akurat gdy badaliśmy Alfę Ziemi. Taki pech, że usłyszał ostatnie słowa Scythe'a:
-Jest skażona.
Alfa Powietrza wbił w niego wzrok i ryknął:
- CO?!
Wyszedł z jaskini, zapewne dać upust złości. Nie dziwiłam mu się. Nie zamierzałam też go szukać. Wróci.
Nerwowa atmosfera zaczęła udzielać się i mi.
- Może powiesz nam łaskawie co to oznacza ?- powiedziałam z wyrzutem. Słowa oczywiście kierowałam do Scythe'a.
- Widzicie … ech, ja sam nie do końca to wiem – Basior zapatrzył się na wilki. – Takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko, w całym moim
życiu widziałem tylko kilka skażonych wilków. Jeśli nie pomożemy naszej
Kiche, to umrze.- Popatrzyłem na waderę ale po kilku sekundach znów
wrócił do „wykładu” na temat choroby, która ją dotknęła.- Jeśli jakimś
cudem uniknie śmierci, to jest mały procent szansy, że stanie się coś
jeszcze gorszego … - Wilki zaniepokoiły się.
- Co mianowicie? – Zapytał ktoś z tłumu.
- Co mianowicie? – Zapytał ktoś z tłumu.
- Jest małe prawdopodobieństwo, ale możliwe … że Kiche zmieni się w
demona rtęci. – W tym momencie wilki znowu zaczęły się niepokoić i
zadawać mnóstwo pytań. Nie martwcie się,
jestem pewny, że do tego nie dojdzie. – Widać było, że Scythe blefuje. Wyczuwałam to.
Następnie wilki wynurzyły Kiche i ułożyły w odległym kącie jaskini.
- Dajcie jej teraz spokój, musi się zregenerować jeśli nie chcemy, by
stało się z nią coś złego. – Po tych słowach wilki rozproszyły się.
Część wyszła z jaskini, inne zostały.
Basior wyszedł z jaskini. Pobiegłam za nim. Po drodze napotkałam Rapix. Wyprowadziłam ją na zewnątrz.
Opowiedziałam jej wszystko. Wadera z niedowierzaniem gapiła się na mnie. Nie miałam czasu zbyłam ją zwyczajnym skinieniem głowy i popędziłam za Scythe'm.
Zaniepokoił mnie jedynie fakt draśniętej łapy Rapix.
Gdy w końcu dogoniłam samca, byłam już ciut zmęczona.
- Dzięki za pomoc, pewnie bez twojej wiedzy Kiche już dawno by nie żyła. - Spojrzałam mu głęboko w oczy. - Scythe, jestem Ci naprawdę wdzięczna, że zostałeś z nami. Teraz liczy się każda jednostka. Wiem, że nie musisz tego robić.
- Tak, wiem że nie muszę, ale chcę wam pomóc i być z wami. Lupusy to teraz moi wrogowie, potrzebuję zemsty.
Basior przerwał ciszę, która zapadła po ostatnich słowach.
- Masz piękne oczy.
- Słucham? - Zapytałam mocno zszokowana. Po chwili namysłu dodałam: - Dziękuję.
Posłałam mu czarujący uśmiech. Basior zamknął się w sobie. Już chyba otwierał pysk, gdy położyłam swoją łapę na jego łapie. Szepnęłam, żeby nic nie mówił.
Nikt mnie, ani jego nie szukał. Obserwowałam gwiazdy. Wiem, że to było niebezpieczne, ale podobnie jak Aurora kochałam noc. Scythe towarzyszył mi, aż zmęczeni ruszyliśmy w stronę jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz