Podszedłem do Rapix. Ta skłoniła się z godnością i szacunkiem.
-Rapix, chcesz zostać moją Betą?- Już miała odpowiedzieć kiedy poczułem zamieszanie w pobocznej jaskini gdzie znajdowała się Kiche.
-Odpowiesz mi później. -Powiedziałem do wilczycy i begiem pobiegłem co się dzieje, usłyszałem tylko ostatnie słowa Scyhe'a.
-Jest skażona.
-CO?- Ryknąłem na całe gardło aż drobne kamienie zaczęły się sypać ze sklepienia groty.
Z furią wyszedłem i stanąłem na środku jaskini gdzie znajdowały się prawie rzesz wilki.
Moje ciało okrył wiatr który w szaleńczym tempie krążył wokół mojej głowy, nóg, każdej części ciała.
Powietrza było nasycone nutką mroku. Moje oczy były całe czarne z czerwonym błyskiem.
Najeżyłem się, i zawyłem głośno, aż niektóre wilki zasłoniły uszy.
Wyleciałem z jaskini, pozostawiając po sobie kupkę kruczych piór i przerażone wilki.
Chciałem polecieć na wzgórze, ochłonąć, ale w moich myślach rodził się plan by zatłuc tego rozpuszczonego, nędznego Alfę Rtęci który skaził mą Kiche.
Wylądowałem wśród drzew, nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem polecieć do tych egoistycznym lupusów bo nas bym nie dałbym rady, chociaż... Nie, chyba nie.
Chodziłem między drzewami i rozwalałem je mocą lub łapą. Taka moc we mnie buzowała. Nie mogłem się powstrzymać aby niczego nie zniszczyć. Zauważyłem w oddali skałę, podleciałem do niej, i mocą przełamałem an pół. A to nie była zwykła kładka, to był wielki głaz.
Zawyłem,a w moim głosie czuć było siłę i magię.
Wracałem już pozornie spokojny do jaskini kiedy zaczepiła mnie wilczyca Mroku( tą którą wcześniej wygoniłem) która myślała że jej nie widzę bo okryła się niewidzialnością. Ja ją widziałem, przecież byłem bachorem Skrzydlatej Śmierci i Mroku.
-Kim jesteś?-Zapytała głośno. Zacząłem się rozglądać aby myślała że nie wiem gdzie jest.
-Shadow-Powiedziałem.
- Nie jestem głupi, i Ciebie widzę. -Warknąłem z ironią.
Wilczyca przybrała swą widzialną formę. Czułem że jeszcze oczy były czarne po napadzie furii.
-Z jakiej watahy jesteś? -Zapytała ponownie.
-A co Cię to obchodzi? Nie widać z jakiej jestem?
-To Mroku? -Uśmiechnęła się.
-Nie z Powietrza jestem. -Przybrałem dumną postać. -I Alfą, najpotężniejszym wilkiem powietrza we wszechświecie. Mam demoniczną rodzinę i znajomych, więc mogę ich zawołać a to nie będzie dla Ciebie przyjemne spotkanie, co zbytnio nie mam ochoty na rozmowę. -Powiedziałem głośniej ostatnie słowa. Rozłożyłem skrzydła i poleciałem do jaskini gdzie znajdowały się wilki.
-I co z Kiche.- Podbiegłem do Rapix która rozmawiała z Aoime.
-Shadow, twoje oczy i... -Nie dokończyła Rapix bo jej przerwałem:
-Ja teraz pytam się o Kiche. -Warknąłem i zwróciłem pysk w stronę Aoime. Wadera spojrzała na mnie zaskoczona i zaczęły mi się przyglądać.
-Co ja jestem? Zielony? Powiedz mi co się z nią dzieje... -Powiedziałem. Czułem że coś ze mną nie tak, ale nie zwracałem na to uwagi teraz liczyła się tylko Alfa Ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz