niedziela, 10 marca 2013

(Wataha Powietrza) od Shadow'a

Zarządziłem polowanie.
Szło nam lekko, gdy nagle zauważyłem waderę. która z krzykiem powiedziała.
-Proszę nie zabijajcie. -Padła przestraszona na ziemie. Zaciekawiony podszedłem bliżej.
Schyliłem się nad waderą, i tajemniczym głosem szepnąłem:
-Gdym chciał Cię zabić, byłabyś martwa dawno temu, rozszarpana na strzępy, i porozrzucana w wielku miejscach krainy.
Wadera z lękiem na mnie spojrzała.
-Jak Ci na imię?
-Moonling Shadow.
-Shadow powiadasz?
-Tak, ale nie używam tego człona imienia.
-To się ciekawie składa, bo mam na imię Shadow. A poza tym wstań.
Wadera posłusznie wstała.
Dobra, idźcie już, chcę pobyć sam. -Krzyknąłem do pozostałych, i zwróciłem się do wadery.
-Ty też.. -Rozłożyłem skrzydła i wzleciałem w górę. Poleciałem w głąb lasu, kiedy wylądowałem usiadłem. Chciałem pomedytować. Gdy nagle podbiegła samica pewnie Mroku.
-O Boże Bożeńko. Jaki jesteś przystojny. I te mięśnie. Pewnie trenowałeś wieki. Jak tam u Ciebie? Masz partnerkę? O jeju jeju, jakie szczęście że Cię spotkałam. -Krzyczała rozradowana, skacząc wokół mnie.
-Może przestać? -Warknąłem. Wilczyca stanęła ale dalej się uśmiechała zalotnie.
-Nie, nie mam partnerki. Ale mam wilczycę na oku. -Wadera myślała ze o niej mówię, bo zaczęła piszczeć z zachwytu.
-Możesz mnie zostawić? -Warknąłem zirytowany. Samica ani rusz.
-Stanąłem na tylnich łapach, zamachałem skrzydłami i krzyknąłem wściekły.
-Spadaj już! Mówiłem że chcę zostać sam! -Mój żywioł odpowiedział na moją złośc, i zaczął wiać straszliwie we wszystkie kierunki. Zlękniona gdzieś pobiegła.
Westchnąłem, położyłem się zrezygnowany, kiedy podeszła do mnie Kiche.
Od razu byłem w skowronkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz