niedziela, 31 marca 2013

(Wataha Ognia) Od Kondrakara

*- Już tak po wszystkim? Lupusy naprawdę nie żyją? Wszystko będzie już normalne?*- pomyślałem wychodząc z jaskini
- Już będzie dobrze, nic nam nie grozi! Skoro Lupusy nie żyją na razie będzie spokój...- powiedziała Grace niezbyt pocieszająco, pewnie czytała mi w myśli skoro odpowiedziała na moje pytania z myśli...
- Czemu mi czytasz w myśli i gdzie idziesz?- zapytałem waderę
- A tak sobie wyczytałam ,bo byłeś w zasięgu mnie i tak jakoś usłyszałam. – odpowiedziała z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Idę na trening fizyczny i tak przypadkiem cię napotkałam.- dodała za chwilę
-Nie będę cię zatrzymywać, idź na trening żeby się nie spóźnić.- powiedziałem spokojnie i wszedłem z powrotem do jaskini ,a Grace poszła gdzieś.
Wyłożyłem się na podłodze na plecach i zacząłem się ocierać o podłogę.
Znalazłem sobie rozrywkę w tym dziwnym dniu...ocieranie się o podłogę niczym pies.
To było nawet przyjemne dla moich pleców...taki mały masaż.
 Przerwałem ,bo usłyszałem kroki...nadchodziła Kate.
Podszedłem do niej powoli i zapytałem:
- Cześć, ty jesteś Kate, prawda?- zapytałem nie mogąc sobie jej przypomnieć, chyba się nie znamy...chyba.
- Hej, tak. A ty Kondrakar?- odpowiedziała
- Hmm. To dziwne, że jeszcze się nie poznaliśmy. Nie, zaraz, ja już z tobą gadałem przecież…!- powiedziałem po krótkim myśleniu.
Podrapałem się po nosie ,bo mnie zaswędział, Kate popatrzyła na moje plecy i lekko się uśmiechnęła...
*- Mam brudny nos czy co?*- pomyślałem gładząc sierść na plecach, gdy spojrzałem na moją łapę była brudna i już wiedziałem z czego się zaśmiała cicho Kate. Miałem brudne plecy od podłogi jaskini...zawstydziłem się. Kate popatrzyła na mnie i odpowiedziała:
- Tak, przecież jestem tu już ponad miesiąc. Wtedy, w jaskini.- przypomniała mi z uśmiechem na twarzy.
- Dobra, ja muszę lecieć. Może jeszcze będziemy mieli okazję, żeby pogadać, jak myślisz?- zaproponowałem jej
- Fajnie by było. Do zobaczenia!- odpowiedziała wesoło
- Pa! – pożegnałem się i odszedłem w stronę lasu.
Szedłem w stronę wodospadu żywiołów, musiałem się koniecznie umyć, bo byłem  cały brudny od podłogi jaskini...
Gdy dotarłem po raz pierwszy widziałem wodospad tak czysty i z siłą lecący z góry.
Wszedłem do jego strumienia szybko się umyłem, po wyjściu z wody moje futerko lśniło z czystości cieszyłem się ,że wziąłem tak przyjemną kąpiel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz