Obudziłam się następnego dnia w jaskini mroku, wiedziałam że
musiałam dłuuugo odpoczywać bo zbliżał się wieczór. Rozejrzałam się dookoła
byli tu wszyscy innych watah. Zdziwiło
mnie to. Nie widziałam Shadow’a w pobliżu a przecież musiałam mu podziękować to
dzięki niemu przecież żyję. Nagle podeszła do mnie Aoime. Uśmiechnęła się i
zapytała :
- Jak się czujesz?
- Mówić mogę więc przeżyję – Moje poczucie humoru mnie nie
opuściło. – Co się działo ? Bo jakoś tak jak przez mgłę coś pamiętam.
Aoime wytłumaczyła mi do czego szykują się wilki i co działo się
tamtego felernego dnia.
- Rada na przyszłość : trzeba robić takie treningi nie tylko w
obliczu zagrożenia.
Aoime kiwnęła głową nie miałam jednak pojęcia czy w znak tak czy
wręcz przeciwnie. Czułam jak mnie wszystko boli.
- Zawołam medyka. – Aoime chciała mi pomóc.
-Nie Aoime. Nie trzeba. Jest okay. - Z trudnością wstałam i nie patrząc na Alfę
Mroku ruszyłam w stronę boru, by rozruszać kości.
Szłam przez piękny zielony las, zwierzęta witały mnie z
zadowoleniem. Bawiłam się z małymi zającami, sarnami aż nagle usłyszałam krzyk,
ujrzałam Shadow’a i jakąś wilczycę. Z
tego co usłyszałam od kolibra ma na imię Shiru. Chciałam zobaczyć reakcję
Shadow’a na nowo przybyłą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz