wtorek, 13 sierpnia 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime



 Poczułam, jak coś mnie umiera, jak wydziera się z mojego serca i ucieka w świat... Miałam złe przeczucia.
Potem usłyszałam wycie Shadow'a.
Powoli się zmierzchało.
Odbiegłam lekko na bok, by wyjąć z torby proch. Na lekkim podwyższeniu, wychyliłam się zza głazu. Wszystko szło według planu.
Poczułam zimne ostrze na swojej krtani. Mruknęłam.
- Szukasz czegoś, koteczku? - rzuciłam gniewnie przez zaciśnięte usta.
Nieprzyjemna woń okalała moje nozdrza. Mieszanina potu, zaschniętej krwi i strachu. Ktoś tu powinien pomyśleć o kąpieli.
Poczułam  tym razem woń świeżej krwi, docisnęła ostrze.
- Twojej śmierci. - wymamrotała, zauważyłam, że cała się trzęsie ze zdenerwowania.
Nagryzłam jej rękę, pisnęła i zatoczyła się do tyłu. Co jak co, ale siekacze mam mocne.
Wtedy, mimo małej widoczności, ją zobaczyłam.
Blond loki spływały dookoła jej twarzy, a czerwone oczy jarzyły się furią i zmęczeniem. To zabawne, jak te dwa słowa się zgrabnie łączyły.
Wyjęłam swoją szablę.  Może nie była tak mocna jak miecz, ale była lżejsza.
Przyjęłam postawę en garde.
Sunshine zaatakowała pchnięciem, ale ja wykonałam zasłonę. Nie była na to przygotowana, więc teraz moja szabla znalazła się w linii, spychając jej klingę. Spróbowała dźgnąć mnie w serce, lecz jej broń ześlizgnęła się i lekko rozcięła moją skórę na udzie. Dźgnęłam ją w serce z taką siłą, że cofnęła się i oparła o ścianę i wypuściła klingę z ręki.
Głośno dyszała.
- To chyba na tyle i pochyliłam się nad nią, żeby zadać ostateczny cios.

Zamiast tego poczułam zimno w udzie. Zamachnęła się kolejny raz i trafiła w rękę, tym razem mocniej. Krew ściekała dużymi ilościami, rozcięcia były głębokie, odcięła mi także jednego palca...
Na jej twarz wracał kolor, w oczach dalej tańczyły gniewne błyski. Nigdy nie widziałam Alfy Ognia w takiej odsłonie.
- Padnij! - usłyszałam krzyk, więc rozpłaszczyłam się na ziemi.
Podniosłam leciutko głowę i pochwaliłam mój refleks, inaczej skończyłabym z ostrzem w plecach.
Dziewczyna krztusiła się krwią, ostrze wylądowało w jej klatce piersiowej.
- Dziękuję. - jęknęła.
Dźwignęłam się na nogi i obejrzałam do tyłu. Stał tam Shadow.
Podszedł do Sunshine i skopał ją ostatni raz.
Splunął na nią z obrzydzeniem po czym przeniósł wzrok na mnie.
- Aoime... muszę ci o czymś powiedzieć. - jego wzrok skakał po okolicy,  nie mógł się skupić na jednym punkcie, a i głos miał chrypliwy i słabszy.
Nic nie powiedziałam, tylko leciutko kiwnęłam głową, wbijając wzrok w jego ręce.
- Scythe... on nie żyje. - rzucił prosto z mostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz