sobota, 3 sierpnia 2013

(Wataha Mroku) od Meyrin

Wojna. Niczego sobie, jakoś mnie to nie kręciło, chociaż zabijanie jest całkiem niezłą rozrywką, ale i tak nieraz wojny są nudne, a tutaj nie liczyłabym na zbyt wiele. W końcu te watahy dosyć długo żyły ze sobą w zgodzie. W końcu zapanuje rozejm, nie będzie tak, że przeżyją nieliczni, bodajże z całego Forever Young zaledwie 10 wilków, albo same Alfy i Bety żywiące do siebie urazę. Byłoby zabawnie, ale kilka wilków zginie i wojna się skończy.
Ale co mogłam zrobić przed wojną.... Swoje umiejętności walki doprowadziłam do perfekcji, nawet moje nowo odkryte moce są już w 60% poznane, a te 60% wystarcza, by zabić niejednego wilka, więc nie jest to zbyt warte dalszego treningu.
Ziewnęłam znudzona tym życiem. Jak wcześniej mogłam tutaj wytrzymać?
Ta nuda potrafi być zabójcza, teraz szpiedzy mają fajnie, mogą coś porobić, a ja utknęłam tutaj. Ciekawe co robi Aoime?
Westchnęłam głośno...
I poszłam w najmniej uczęszczane miejsce, aby poćwiczyć moje moce. Nie udało mi się wzmocnić i tak niezwykle potężnych ataków, ale odkryłam nowy niezwykle zabójczy, więc można uznać, iż trening był owocny. Do tego wymyśliłam kilka ruchów na samoobronę, więc oszacowałam, że moc opanowałam w 68%. Każdy atak lub ruch za pomocą niej to procent, a także użycie odpowiedniej dawki siły przy nim.
Ostatecznie poszłam się zdrzemnąć poza jaskinią. Nie interesował mnie powrót do reszty Watahy Mroku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz