środa, 7 sierpnia 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

 Gigantyczna kropla wody  padła na mój nos. Spojrzałam w górę. Niebo przybrały czarne chmury, a świat spowił mrok, mimo, iż był ranek.
Czas ruszyć do akcji.
Ale stop, cofnijmy się do bodajże wczorajszego późnego popołudnia.
Trzeba było dać upust naszej złości, czytajcie to jako starcie. Hm, posiadanie Shadow'a w drużynie miało plusy, całkiem sporo.
Shadow posiadał żelazny list, jeśli nie wiecie co to, to prastary papier, pod wpływem którego nie można zaatakować posiadacza, kiedy jest czas wojny, jako poseł zdecydowaliśmy, że poleci na wrogie tereny ustalić czas.
~ Słyszysz mnie? - pewny głos rozbrzmiał w mojej głowie.
~ Tak. Mocne odgłosy dookoła także. - mruknęłam.
 ~ Spróbuj być cicho, kiedy będę mówił, inaczej możemy się nie zrozumieć.
Przekręciłam wymyślnie oczami i westchnęłam.
Swoją drogą, w międzyczasie doglądałam treningu.
Wysiliłam się jeszcze mocniej i spróbowałam dojrzeć świat oczami basiora.
Miałam wzrok krótkodystansowy i niewyraźny, ale widziałam. To zawsze coś.
Kierował się prosto do jaskini wilków wody, te siedziały na zwiadach dookoła. Gdy tylko go zobaczyły, poderwały się i zastąpiły drogę.
- O ile wiemy, wilki powietrza nie mają wstępu na nasze tereny, a tym bardziej do naszej jaskini. - warknął większy basior.
Shadow machnął łapą, podmuch powalił wilki, sam natomiast skierował się w stronę alfy.
Perrie leżała na posłaniu, widocznie odprężona, do czaasu, gdy Shadow odchrząknął, wstała momentalnie i wyszczerzyła zęby.
- Uspokój się, przychodzę ustalić czas potyczki.
Cofnęła się pod ścianę jaskini i gdy zauważyła, że skończyła się jej powierzchnia, zaczęła szybciej oddychać. Przezabawne.
Widać basior nie miał czasu na te zabawy.
- Jutro. Świt. Polana Pojednania. Zawiadom swoich. - mówił wyraźnie i wolno.
~ Ao, pasuje Ci?
~ Ujdzie, choć wieczorem mielibyśmy przewagę, ale akceptuję.
- Rozumiesz? - praktycznie wypluł jej te słowa w twarz.
Kiwnęła niemrawo głową.
W tym momencie do jaskini wleciało dwóch strażników.
- Już wychodzę, nie spinajcie dupy. - Posłał im buziaka i wyleciał z groty.
~ Czyli co, jesteście umówieni? - parsknęłam śmiechem.
Może mi się wydawało, ale delikatnie się uśmiechnął...
Może to tylko złudzenie. Przecież on mnie nawet nie akceptuje. Jest ze mną w drużynie tylko dlatego, że wygramy.
Boże, to zabrzmiało jak scenariusz jakiegoś melodramatu. NIE kocham go przecież, a tak to zabrzmiało. Cholera.
I po chwili do mnie dotarło, że on także słyszy wszystkie moje myśli.
~ Za dużo myślisz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz