poniedziałek, 5 sierpnia 2013

(Wataha Powietrza) Od Centurii

Czułam że leżę na czymś twardszy niż ziemia. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Matta.
- C-co się stało? - spytałam.
- Ja wiem tylko tyle że leżałaś na ziemi, a co było wcześniej..... - przerwałam mu bo wtedy sobie przypomniałam co się wcześniej stało.
- Co ja narobiłam!? To co się między nami wydarzyło to moja wina. Przepraszam...
- Niby za co przepraszasz? Przecież nic się nie stało. - uśmiechnął się.
- Ale pocałunek....
- Pocałunek jak pocałunek. Dla mnie coś znaczył. Nie wiem jak dla ciebie.
- Dla mnie też....
- Więc....Może lepiej się poznajmy? - zaproponował.
- Dobry pomysł. Chodź na Górę Huraganu.
- Dobra.
Gdy doszliśmy na miejsce, rozmawialiśmy dłuższy czas. Dużo się o nim dowiedziałam, jak on o mnie. Gdy zapadł wieczór trochę się ochłodziło. Było mi zimno więc się przytuliłam do Matta. Chyba był tym troszkę zszokowany. Siedzieliśmy prawię przez całą noc wpatrując się w gwiazdy. Gdy zrobiłam się senna zasnęłam w objęciach Matta.
Następnego dnia obudziłam się w objęciach Matta tak jak zasnęłam. On jeszcze spał. Z resztą się nie dziwię. Było jeszcze dość wcześnie. Zamieniłam się w wilka i poszłam na polowanie. Po długim szukaniu zdobyczy natknęłam się na trop sarny. Jej trop doprowadził mnie na polanę gdzie skubała sobie trawkę. Szybko wybiegłam zza krzaków i gdy byłam blisko sarny rzuciłam się na nią. Szybko ugryzłam ją w kark po czym upadła. Gdy zjadłam postanowiłam się umyć, bo byłam cała w krwi. Ech....Gdy doszłam na miejsce od razu weszłam do wody. Umyłam się porządnie. Wyszłam z jeziora i wysuszyłam się powiewem wiatru. Gdy futro było dość suche wzleciałam w powietrze. Słońce dopiero co wschodziło. Niebo było pomarańczowo różowe. Jednym słowem było przepięknie. Poleciałam na tereny mroku. Gdy doleciałam, wylądowałam na polanie. Zamieniłam się w człowieka. Wtedy znowu poczułam ból w klatce piersiowej, jakby kilkaset igieł wbiło mi się w serce. A ból głowy był potężniejszy niż wtedy.
~ Ech...Co ja mam z tobą zrobić? Zamęczyć na śmierć? Nie...Za proste i banalne.
- Co ty ode mnie chcesz!?
~ Ja? Ja tylko chcę cię zabić, odegrać się ale.... ~ za co się odegrać?!
- Zostaw mnie w spokoju!
~ Widzę, że masz burze uczuć. Nienawiść, złość, miłość...Miłość jest u ciebie najpotężniejsza. Wiem. Zabije tego kogo pokochałaś.
- Zostaw go. Przecież bardziej zależy ci na mnie, a nie na nim. - powiedziałam.
~ Racja, racja. Więc odizoluj się od pozostałych i zamieszkaj w jaskini na skraju twojej watahy. Tam poznasz pewną osobę.
- Dobrze....
~ Grzeczna dziewczynka.
Głos umilkł, a ból znikną. I co ja mam teraz zrobić? Muszę się odizolować od innych. Ech... Poszłam w kierunku watahy powietrza. Mam nadzieję, że w końcu się ode mnie ten ktoś odwali, bo mnie zaczyna to trochę wkurzać. Za dużo rzeczy się teraz dziej. Wojna, teraz ten kto chce mnie zabić i moje relacje z Matim. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada.
Gdy doszłam do opuszczonej jaskini na obrzeżach terenów powietrza, weszłam do środka. Tam zobaczyłam chłopaka. Nie widziałam jego twarz bo stał bardziej w ciemnościach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz