Wojna się skończyła. Perrie i Sunshine w
końcu zrozumiały ,że nie mają szans. Ja osobiście wyszedłem ze starcia z
kilkoma ugryzieniami i kilkoma innymi ranami jednak nie poszedłem z
resztą ocalałych z naszej watahy do jaskini ,żeby medyk opatrzył rany
tylko wolałem iść do strażnicy. Tam zabandażowałem rany. Myślałem wtedy
czy by nie zrobić sobie łuku. Mam potrzebne materiały więc mogę sobie
zrobić. Następnego dnia łuk był gotowy. Dla lepszych strzałów łuk kilka
razy wzmocniłem a na końcach umieściłem poroże jelenia. Ze strzałami
było nieco gorzej ale w końcu się udało je stworzyć. Późnym popołudniem
wybrałem się na polowanie. Maszerowałem w ludzkiej postaci z napiętym
łukiem. Po 20 minutach poszukiwań zobaczyłem jelonka z matką. Matka była
za duża abym ją całą zjadł więc moim celem stał się jelonek. Wdrapałem
się po cichu na drzewo po czym wystrzeliłem strzała przebiła ciało
młodego. Zeskoczyłem z drzewa i zabrałem go do strażnicy.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz