niedziela, 18 sierpnia 2013

(Wataha Powietrza) od Shadow'a

             ,, Spadałem w ciemnościach, skrzydła odmawiały mi posłuszeństwa i nie chciały się minimalnie ruszyć by zmniejszyć upadek. Zatrzymałem się nad posadzką kilka centymetrów, po czym spadłem na nią. Dobrze, że nie bolało. Nie wstając próbowałem ujrzeć coś w tym egipskich ciemnościach, nadaremno. Dźwignąłem się na nogi a noga mnie nie bolała. Spojrzałem w tamtą stronę a ta była całkowicie zdrowa. Ahaa... Spoko...
Zacząłem iść do przodu w nieznanym mi kierunku. Nagle ciemność zastąpiła światłość i lekko mnie zaślepiła.
Co do cholery się dzieje?
Moje oczy przyzwyczaiły się do tego widoku, i dalej szedłem rozglądając się dookoła. Kiedy coraz bardziej się oddalałem od miejsca mego upadku wyłaniały się z bieli coraz więcej szczegółów.
Posadzka na której stałem była misternie ozdobiona różnymi zakrętasami, wzorami. Potem ujrzałem które wcześniej były okalone bielą ściany które miały kremową barwę. Gdzie ja byłem? Zapewne w jakiś korytarzu. Skręciłem i znalazłem się w wielkiej sali. Teraz wszystkie szczegóły były widoczne. Posadzka się nie zmieniła ale ściany barwę zmieniły na perłowy róż a sklepienie pomieszczenia miały kształt kopuły a na samym środku witraż ukazujący ciemnego wilka ze skrzydłami który walczy z mamutem. Wilczur był bardzo podobny do mnie. Aha, jakiś psychol ma na moim punkcie obsesję.
Ktoś odchrząknął. Spojrzałem w tamtym kierunku i zobaczyłem starca który miał biały kaptur na głowie zasłaniający oczy.
- Niegrzeczny Shadow. - Powiedział i zaśmiał się perlistym śmiechem.
- Po pierwsze jestem zawsze niegrzeczny, po drugiego od kiedy jesteśmy na "Ty" ? - Zapytałem poirytowany. Podszedłem bliżej.
- A tak o! Ktoś przyszedł do Ciebie- Odparł i pstryknął palcami. Między mną zaczęła wirować ciemna mgła i poczułem ze spadam.
              "Obudziłem" się i poczułem kogoś obecność i zobaczyłem kątem oka rękę która zbliżała się do mojej głowy. Klapnąłem zębami i musnąłem kłami skórę nieznajomej. Odczołgałem się od niej bo noga mi nie pozwalała na normalny chód, zmieniłem się w człowieka i chwyciłem swoją broń. Rzuciłem ostrzem w głowę dziewczyny a ta jakby się nie uchyliła miała by wbite na środku czoła. Koniec końców wbiło się niestety w drzewo. ledwo podszedłem do "przechowalni" mojego miecza i mocowałem się aby je z niego wydobyć. Kobieta podeszła i mnie odepchnęła po czym sama go wyjęła.
Bosh, przez tą nogę zrobiłem się słaby abym nie mógł tego zrobić?
- Uważaj głupku. - syknęła.
- Aoime?! - Zapytałem zaskoczony Tylko jedna wadera była równie złośliwa jak ja w tej krainie.
- Nie, wróżka zębuszka oczywiście że ja.

O tak, to Aoime, moje kąciki ust poszły ledwo zauważalnie w górę, ale po chwili przybrałem swoją maskę obojętności.
- Powinieneś je wyczyścić. Jest całe we krwi. - rzuciła patrząc na ostrze. Prychnąłem i oparłem się z trudem o drzewo. Niemiłosiernie bolała mnie ta nieszczęsna noga.
- Połóż się. - Alfa mroku powiedziała rozkazującym głosem.
- Co? - Zapytałem zirytowany, nie miałem zamiaru jej słuchać. Patrzyłem dziewczynie hardo w oczy.
- Połóż się. - nakazała. - Chyba, że chcesz się tu wykrwawić.



Protestowałem dość długo ale koniec końców ułożyłem się na trawie jak chciała. Zerwała mi z szyi chustę. Zaczęła coś majstrowac przy mojej nodze ale ja zamknąłem oczy i próbowałem na nią nie wrzeszczeć.
- Nie powinieneś zmarznąć zbytnio. - powiedziała.
- D-dzięki. - mruknąłem.
- A teraz chodź, zabieram cię na dokładniejsze obejrzenie tej rany.
- Nigdzie nie idę!
- Ależ idziesz, chcesz mieć zakażenie i amputowaną nogę? Jeśli tak, mogę cię tu zostawić, smilodony z pewnością są głodne.
- Kto?!
- Opowiem ci po drodze. Chodź.
     Aoime pomogła mi wstać i ( odrzucając propozycje podbierania) zaczęliśmy iść. Dziewczyna zaczęła mi opowiadać co się tutaj teraz dzieje a ja niektóre zdania puszczałem mimo uszu. Nie miałem siły na kąśliwe uwagi bo nie mogłem się skupić przez tą nogę.
Kurde, jaki mądry mi zrobił coś z nogą?
   po pewnym czasie alfa sprawdziła moją nogę i zmieniła bandaże. Jej wyraz twarzy nie wyrażał emocji a poczułem że coś złego się dzieje, a ja głupi nie patrzyłem co robiła.
- Co z nogą? -Zapytałem.
- Nic. Musimy iść do medyka. - Powiedziała wymijająco.
- No ale co się stało?- Dociekałem.
- Twoja rana nie chce się zasklepić. - Powiedziała i spojrzała mi w oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz