niedziela, 18 sierpnia 2013

(Wataha Mroku) od Meyrin

Woda w grocie sprawiała wrażenie magicznej, podobnie jak oświetlenie emanujące ze ścian, ale z drugiej strony nie było mnie dosyć długo, więc pewnie niedługo wypalą się pochodnie w ścianach, więc w sumie należałoby już wyjść z wody.
Spojrzałam na łódź i uznałam, że w ramach wysuszenia się i zaspokojenia mojej ciekawości bez granic, przepłynę dalej tą łódką i zobaczę co tam się znajduje.
Niestety... Spotkało mnie rozczarowanie.
Wszędzie były ściany, ściany, sople z wapnia i nic więcej, a ten zbiornik wodny nie zamierzał się skończyć. W końcu uznałam, że muszę zawrócić. Wprawiłam wiosła w ruch i to monotonne zajęcie wykonywałam mechanicznymi ruchami, aż w końcu moją świadomość zmorzył sen.
"Otworzyłam oczy, byłam na dnie tej przepaści i jak przez mgłę kojarzyłam coś o upadku i pościgu. Podniosłam się ostrożnie i z krzykiem nastawiłam sobie rękę, nogę, a także skrzydło. Co prawda medykiem nie było, ale wiedziałam pod jakim kątem ustawione być powinno, na pewno nie pod takim jak wcześniej, więc nie sądzę, abym bardzo pogorszyła sytuację, jeśli moje umiejętności medyczne, były mniejsze niż przypuszczałam.
 - Żyje - ktoś powiedział zatrwożony.
 - Oczywiście, że żyje - odparł ktoś inny. - Ta suka nie dałaby się tak łatwo zabić.
Poczułam przypływ złości... On sobie ze mnie zwyczajnie drwił.
 - A chcesz poczuć na własnej skórze to, że żyję!? - Wrzasnęłam. - Zapewniam, będzie to niezwykle bolesne.
Zamachałam skrzydłami, mimo wielkiego bólu i wzleciałam w górę, a następnie wylądowałam naprzeciw moich prześladowców.
 - Mieliśmy ją sprowadzić do pana - odezwał się basior. - Ale nie będzie chyba zadowolony, że jest w takim stanie.
 - Tak, wielki pan szuka pereł do swojej kolekcji - powiedział ktoś z innej drużyny. - Bo my nie jesteśmy jego godni.
 - Mów za siebie - warknął dowódca.
 - Owszem, jesteście słabi - warknęłam z drwiną. - Nie potraficie złapać, jednej samej wadery, więc nie dziwię się, że wątpią w wasze umiejętności.
 - Ale z drugiej strony - spojrzał na mnie zniesmaczony. - Nie określił w jakim stanie mamy ją dostarczyć, powiedział jedynie, że ma być żywa, nie mówił, czy ma mieć komplet nóg czy rąk.
Spojrzałam na niego wyzywająco, ale czułam przerażenie w głębi serca.
 - Możesz mi powiedzieć coś o swoim panu - siliłam się na mało opryskliwy ton. - Z chęcią posłucham. Skoro i tak mam połamane ręce, nogi to jak wam ucieknę?
Nie wydawał się przekonany.
 - Proszę - uśmiechnęłam się.
Uspokoiłam się wewnętrznie, musiałam sprawiać wrażenie opanowanej, to zapewne przerazi ich bardziej niż wrzask czy groźby. Musiałam sprawiać wrażenie, że znam ich los, to będzie śmierć z mojej ręki i takie również miałam poczucie.
 - Przecież nie mam dokąd uciec - wskazałam zdrową ręką przepaść za mną. - Nie dam rady też walczyć bez broni, która zagubiła się podczas upadku.
Zanim wzleciałam, miałam na tyle rozumu, aby ukryć moją broń, miała magiczne właściwości, więc mogłam ją wzywać i odsyłać w dowolnym momencie, jako jej właścicielka.
Wciąż nie był przekonany czy jestem nieszkodliwa.
 - Poza tym - dodałam. - Chciałabym się dowiedzieć kim jest ten pan, skoro i tak nieuchronnie trafię przed jego oblicze.
Spojrzałam na siebie. Byłam cała w krwi, lekko się skrzywiłam na ten widok, ale dotknęłam całą dłonią policzka zostawiając ślad.
Wahał się, a nagle poczułam jak ulatują ze mnie siły.
 - Cassandra - basior się skrzywił. - Jak zwykle paradująca ze swoim talentem.
Upadłam na kolana, tracąc kontakt z rzeczywistością.
Ta dziewczyna, wadera, ona była niebezpieczna.
Ale było też coś innego.
Oprócz senności czułam jak moje wnętrzności trawi ogień.
 - Kim jesteś? - Zapytałam.
A potem padłam na ziemię nieprzytomna."
Obudziłam się z niosącym wrzaskiem, tym razem niestłumionym, ale było gorzej.
Tym razem nie miałam wątpliwości czy to zwykły sen, bo byłam cała we krwi.
Nie musiałam patrzeć na mój policzek, aby wiedzieć, że był na nim zakrwawiony odcisk dłoni, mojej dłoni, ale i tak mimowolnie spojrzałam na moje odbicie w wodzie i był tam.
Zauważyłam, że byłam już przy brzegu, więc zanurzyłam się raz jeszcze w przejrzystej wodzie, aby zmyć ślady krwi, której nie powinno być w rzeczywistości, chyba to nie był zwykły sen...
Jeśli może być krew, to nie wątpiłam, że jeśli umrę, to się nie obudzę, albo trafi mi się jeszcze coś gorszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz