Otrzymałam "nowe wcielenie". W sumie... poprawiło mi odrobinę humor. Ruszyłam z powrotem do jaskini, a właściwie do groty obok niej. Moja wataha zostawiła mi śniadanie... Jak miło. Wrzuciłam węgiel pod ogromny gar z wodą, wytworzyłam płomień i wrzuciłam tam warzywa i odrobinę mięsa, natomiast większy udziec przywiązałam do pala i zaczęłam opiekać. Sądzę, że to pomieszczenie idealnie służyłoby na jadalnię, trzeba to porozmieszczać.
Zmieniłam się z powrotem w wilka i weszłam do głównej jaskini, wszyscy, oprócz Meyrin, którą powiadomiłam mentalnie o moim nowym wyglądzie, byli obecni.
Stanęłam u wylotu i spróbowałam zwrócić na siebie uwagę.
- Chciałabym wam coś powiedzieć. - uśmiechnęłam się i zmieniłam się w człowieka.
Nie zdziwiło ich to zbytnio, jednak wiem, że będą potrzebowali czasu.
- Jeszcze coś. Wiem, że zostaliśmy pozbawieni alfy i paru innych wilków... - kontynuowałam. - Wierzę jednak, że pozostaniecie wierni mi, i watasze, i obejdziemy się bez wymykania i się oszustw. Inaczej... będzie nieprzyjemnie. - poczekałam, aż każde słowo do nich dotrze. - A teraz, chciałabym wam pokazać kilka pomieszczeń. Chodźcie.
Wszyscy ruszyli za mną, musiało to wyglądać przezabawnie.
- Ostatnio odkryłam z Minsem parę pomieszczeń, które znacznie ułatwią nam życie. Znajdują się w nich przeróżne sprzęty, urządzenia. Bądźcie ostrożni, natknęłam się także na wiele zapadni i ukrytych broni. Nie będę ukrywać, że powoli zaczyna mnie męczyć przebywanie w jednej jaskini podczas snu, każdy zasługuje na odrobinę prywatności, więc dostajecie własne groty, do użytku własnego, nie wnikam, co zamierzacie w nich robić, z kim oraz o jakiej porze, są wasze.
Oprowadzałam ich tak dobre parę godzin, pokazując wszystkie pomieszczenia, łącznie z... no właśnie, znalazłam ukryte niewielkie źródło, zamknięte w grocie, które mogłoby służyć za łazienkę?
Na koniec zorganizowałam sowity obiad z użyciem drewnianych sztućców.
Po obiedzie, każdy rozszedł się w swoją stronę, a ja zagadnęłam do Minsa.
- Mógłbyś przejść się ze mną w stronę Polany? Kiche coś wyskoczyło.
- Jasne.
Spacer był przyjemny, słońce nie prażyło już tak mocno, powoli nadchodzi jesień, a lekki wiatr poruszał kosmykami moich włosów. Bez przerwy przyglądałam się swojemu ciału. W końcu zauważyłam sporą kałużę, nachyliłam się nad nią.
Pukiel kasztanowych włosów okalał szczupłą twarz, niektóre były pociągnięte do góry, inne beztrosko zwisały. Przejechałam palcami po policzku, moje oczy miały teraz odcień szarości.
~ Strój nie jest na stałe, możesz go zmieniać, myśląc o tym, co chcesz dzisiaj na siebie założyć lub po prostu przymierzając inne ubranie. - zakomunikowała Nemezis.
~ Dzięki. - szepnęłam.
Skupiłam się i otworzyłam z powrotem oczy. Miałam czarną, skórzaną sukienkę, naszywaną na ramionach ćwiekami, dosyć krótką, kawałek przed kolana. Miała widoczne wcięcie na biust, na dole była odrobinę szersza, jednak pasowała idealnie.
Uśmiechnęłam się do własnego odbicia i pochyliłam do przodu. Straciłam równowagę i mało brakowało, a przywitałabym się z wodą. W ostatniej chwili złapał mnie Mins.
Wygładziłam ręką materiał i uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
- Dzięki. - mruknęłam.
Tak się składa, że po drodze, ukryte było Przejście Czarnej Magii.
Na początku usłyszałam stukot kopyt, potem hałas zmienił się w wyraźniejsze pocharkiwania, sapanie, a na końcu w wycie.
- Odsuń się! - krzyknęłam, zareagował natychmiast, i dobrze, bo inaczej basior zostałby stratowany przez zwierzęta.
Łudziłam się, że to sen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz