Siedziałam nad książkami już pół godziny, ale w pierwszej niczego nie znalazłam. Dosyć szybko uznałam, że powinnam zrobić sobie przerwę, także ruszyłam nad Wodospad Żywiołów.
Szłam zamyślona nad moimi ostatnimi snami. Miałam fatalne przeczucia. Bałam się, że po prostu któregoś dnia stąd zniknę i być może nikt nie będzie mnie nawet pamiętał.
Nagle zobaczyłam jakąś waderę, która leżała pod wodospadem. W ludzkiej postaci podbiegłam do niej i sprawdziłam czy nie ma jakiś ran, które potrzebują natychmiastowego opatrzenia. Miała ranny brzuch i klatkę piersiową, więc spojrzałam na moją sukienkę i po chwili niezdecydowania oderwałam jej dolny kawałek sięgający kostek. Nie zależało mi na niej, bardziej niż na kogoś życiu, więc nie rozpaczałam nad nią w myślach, tylko prowizorycznie ją opatrzyłam. Nie byłam medykiem, ale znałam zasady pierwszej pomocy. Nastawiłam także kończyny, które miała wygięte pod dziwnym kątem i unieruchomiłam, dopóki była nieprzytomna.
- Jak się nazywasz? - Zapytałam, gdy otworzyła oczy.
- Nammine - odparła.
- Jaką masz pozycje w watasze? - Zapytałam trochę słabo ją kojarząc.
- Jestem Alfą Ognia - odparła, a potem się skrzywiła i poprawiła. - To znaczy taką naprędce wybraną, już niektórzy próbują zabrać mi tą pozycję.
- Kto ci to zrobił? - Zapytałam.
- Yuuki z Ognia - odpowiedziała.
- Chyba powinnam z nią poważną rozmowę - powiedziałam ponuro. - Najwyraźniej nie wie co to jest lojalność do Alfy i ktoś powinien jej to uświadomić. Alfę powinno się wybierać nie ze względu na siłę, bo równie dobrze można by było wybrać tępego osiłka, tylko na tą osobę, która mądrze pokieruje watahą, tak aby była w dobrobycie.
- A ty kim jesteś? - Zapytała. - Nie kojarzę ciebie wśród Alf.
- Jestem Meyrin z Watahy Mroku - przedstawiłam się.
Chyba mnie nie kojarzyła.
- Jestem Betą - podpowiedziałam. - Miło mi cię poznać.
- Wzajemnie - odparła, podnosząc się.
- A teraz chce wiedzieć - powiedziałam. - Skoro tutaj są tylko twoje plamy krwi, to znaczy tylko tyle, iż jej nie oddawałaś. Chciałabym wiedzieć dlaczego?
Milczała.
- Jeśli nie chciałaś jej skrzywdzić i miałaś nadzieję, że zrozumie - skrzywiłam się. - To musisz wiedzieć, że niektóre wilki nie zrozumieją inaczej niż poprzez siłę. Po prostu powinnaś im wbić rozum do głowy.
Uśmiechnęła się leciutko.
- Akurat teraz już kusi mnie żeby to zrobić - zażartowała.
Odwzajemniłam jej uśmiech.
- Jeśli będziesz potrzebować pomocy - powiedziałam. - To idź do jaskini Mroku, a gdyby ktoś cię przywitał wrogo po tej wojnie, to powiedz, że idziesz do mnie. Ja w jaskini mam pokój na końcu korytarza. Wygraweruję niedługo swoje imię przy wejściu, to myślę, że go poznasz. Możesz się już ruszać?
Kiwnęła głową.
- To do zobaczenia - pomachałam jej na pożegnanie, po czym wzbiłam się na moich czarnych skrzydłach i z konsternacją zauważyłam, że zgubiłam piórko. Nigdy do tej pory mi się to nie zdarzyło.
Doleciałam do jaskini i zwinęłam skrzydła jeszcze w locie, a następnie opadłam pięć metrów na ziemię w kucki. Weszłam do jaskini, a następnie mojego pokoju i ze zdziwieniem zdałam sobie sprawę, że te pochodnie się nie wypalają, może są magiczne?
W każdym razie podeszłam do regału z rzeczami i znalazłam na nim małą skrzyneczkę z narzędziami.
Była w niej metalowa płytka, po kilku minutach udało mi się na niej wygrawerować moje imię i zawiesić ją przy wejściu.
- Zrobione - szepnęłam z uśmiechem.
Jeśli Yuki zdecyduje się zaatakować Alfę to dowie się dlaczego jestem druga w watasze. Może i głupia nie jestem, ale posiadam również umiejętności walki i to całkiem niezłe i nie toleruję rebelii, którą ktoś wszczyna, bo chce władzy.
Wróciłam do biureczka i sięgnęłam po kolejny opasły tom, a także od razu zaczęłam kichać.
Pomyślałam, że gdybym cisnęła Yuki pod ten cały kurz zalegający na tych starych książkach, to by się chyba nie wygrzebała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz