czwartek, 8 sierpnia 2013

(Wataha Mroku) Od Aurory

Wszyscy przygotowywali się do starcia, jednak odmówiłam udziału w treningu.
- Nic mi to nie da - powiedziałam stanowczo - Wolę pogapić się w niebo.
- Przecież nie ma gwiazd - Aoime chyba drażniło, bo wszyscy uparcie opuszczali teen trening.
- No, powiedziałam że w niebo a nie, że w gwiazdy..
- Tobie się po prostu nie chce! - rzekła oskarżycielsko.
- Przejrzałaś mnie. Ale popatrz na to z innej strony: może zdołam przewidzieć przyszłość i zdarzenia z bitwy! - zaproponowałam - Nie sądzisz, że trening siłowy to dla mnie strata czasu? Przecież ja nie umiem walczyć.
- Chodzi o to, abyś się właśnie nauczyła.. Aurora! Przecież wszyscy wiemy jak marną byłaś wyrocznią.. nic mi nie umiałaś przewidzieć a co dopiero teraz: kiedy niebo jest zachmurzone. Idź lepiej na trening, zamiast próbować niemożliwego - ta szczerość mnie powaliła.
- Nie że nie umiałam.. po prostu nigdy mnie o to nie prosiłaś! - zaprzeczyłam.
- A umiałabyś coś teraz dla mnie wywróżyć? - spytała unosząc brew z powątpiewaniem.
- Oj tam.. - machnęłam łapą - Sama powiedziałaś, że to niemożliwe z powodu pogody! A teraz takie pytanie?
- Bo to ty mówiłaś, że zwalniasz się z treningu bo idziesz wróżyć. Co ty: z fusów czytasz? - spytała aż uznałam że dość.
- Dobra: wróżenie jest teraz niemożliwe, zakończmy tą jakże zacną konwersację gdyż pozbawiona jest wszelakiego sensu.. - przyznałam.
- Owszem, mam dużo na głowie - spojrzała na mnie - Idź się przespać, jeśli naprawdę nie umiesz walczyć to przyda ci się siła na jutrzejsze starcie - odwróciła się i odeszła.
Posłusznie weszłam do jaskini i zamknęłam oczy próbując zasnąć, a kiedy się to stało, sen wypełniły ponure koszmary.
Rano obudził mnie ktoś z watahy powietrza.
- Nie widziałaś gdzieś Rapix? - spytała wadera.
- Kogo? - nie za bardzo kontaktowałam po przebudzeniu.
- Beta powietrza - wytłumaczyła.
- Ja w ogóle znam kogoś takiego? - spytałam zdziwiona sama siebie, nigdy nie rozmawiałam za bardzo z innymi członkami - A co się stało?
- Razem z Blue zniknęli.. a może jego widziałaś? - spytała z nadzieją.
- A kto to Blue? - moje zdziwienie było coraz większe.
- Och! - uświadomiła sobie, że jej nie pomogę i pobiegła dalej.
Wstałam i wyszłam na dwór po czym spojrzałam w niebo.
- Niech to - warknęłam sama do siebie - Ciemno i pada.. - zaczęłam iść przed siebie, ale oczywiście nie patrzyłam pod łapy u po sekundzie "geniusz" Aurora, wdepnęła w wielką kałużę.
- Nie no, ale jestem mądra,.. - mruknęłam ironicznie i pośpieszyłam do najbliższej rzeki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz