Wszyscy przygotowywali się do starcia, jednak odmówiłam udziału w treningu. 
- Nic mi to nie da - powiedziałam stanowczo - Wolę pogapić się w niebo. 
- Przecież nie ma gwiazd - Aoime chyba drażniło, bo wszyscy uparcie opuszczali teen trening.
- No, powiedziałam że w niebo a nie, że w gwiazdy.. 
- Tobie się po prostu nie chce! - rzekła oskarżycielsko. 
- Przejrzałaś mnie. Ale popatrz na to z innej strony: może zdołam 
przewidzieć przyszłość i zdarzenia z bitwy! - zaproponowałam - Nie 
sądzisz, że trening siłowy to dla mnie strata czasu? Przecież ja nie 
umiem walczyć.
- Chodzi o to, abyś się właśnie nauczyła.. Aurora! Przecież wszyscy 
wiemy jak marną byłaś wyrocznią.. nic mi nie umiałaś przewidzieć a co 
dopiero teraz: kiedy niebo jest zachmurzone. Idź lepiej na trening, 
zamiast próbować niemożliwego - ta szczerość mnie powaliła. 
- Nie że nie umiałam.. po prostu nigdy mnie o to nie prosiłaś! - zaprzeczyłam. 
- A umiałabyś coś teraz dla mnie wywróżyć? - spytała unosząc brew z powątpiewaniem. 
- Oj tam.. - machnęłam łapą - Sama powiedziałaś, że to niemożliwe z powodu pogody! A teraz takie pytanie? 
- Bo to ty mówiłaś, że zwalniasz się z treningu bo idziesz wróżyć. Co ty: z fusów czytasz? - spytała aż uznałam że dość. 
- Dobra: wróżenie jest teraz niemożliwe, zakończmy tą jakże zacną 
konwersację gdyż pozbawiona jest wszelakiego sensu.. - przyznałam.
- Owszem, mam dużo na głowie - spojrzała na mnie - Idź się przespać, 
jeśli naprawdę nie umiesz walczyć to przyda ci się siła na jutrzejsze 
starcie - odwróciła się i odeszła. 
Posłusznie weszłam do jaskini i zamknęłam oczy próbując zasnąć, a kiedy się to stało, sen wypełniły ponure koszmary. 
Rano obudził mnie ktoś z watahy powietrza. 
- Nie widziałaś gdzieś Rapix? - spytała wadera. 
- Kogo? - nie za bardzo kontaktowałam po przebudzeniu. 
- Beta powietrza - wytłumaczyła. 
- Ja w ogóle znam kogoś takiego? - spytałam zdziwiona sama siebie, nigdy
 nie rozmawiałam za bardzo z innymi członkami - A co się stało? 
- Razem z Blue zniknęli.. a może jego widziałaś? - spytała z nadzieją. 
- A kto to Blue? - moje zdziwienie było coraz większe. 
- Och! - uświadomiła sobie, że jej nie pomogę i pobiegła dalej. 
Wstałam i wyszłam na dwór po czym spojrzałam w niebo. 
- Niech to - warknęłam sama do siebie - Ciemno i pada.. - zaczęłam iść 
przed siebie, ale oczywiście nie patrzyłam pod łapy u po sekundzie 
"geniusz" Aurora, wdepnęła w wielką kałużę. 
- Nie no, ale jestem mądra,.. - mruknęłam ironicznie i pośpieszyłam do najbliższej rzeki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz