wtorek, 13 sierpnia 2013

(Wataha Powietrza) od Shadow'a

To było takie śmieszne...
No i jeszcze to zamknięcie Rapix... Nie założyłem zbyt silnych blokad na grotę bo nie chciałem ale dobra.
Poleciałem na tereny mroku. Stanąłem ku wylotowi jaskini.
- Jeśli chodzi o herbatę, spóźniłeś się. - Powiedziała Aoime a ja z ironią przewróciłem oczami. Wszedłem do środka.
- Co robiłaś w centrum, w gęstwinach, niedaleko naszych romantyków? - Zapytałem ciekawy.
Wadera przysiadła na coś co przypominało stołek i założyła nogę na nogę. Spojrzała na mnie z drwiącą miną.
- Miałam taki kaprys, wiesz? - Odparła.
 - Dobra, nie będę drążył tego tematu więcej, ale lepiej nie kręcić się tam samemu, jasne?
- O, a więc teraz zaczynasz się o mnie troszczyć? Co to, dzień dobroci dla Aoime? Nie. Jestem duża i sama potrafię o siebie zadbać. - Wstała i jej kąciki ust lekko się podniosły - Jeśli to wszystko, to możesz już iść, mam sporo pracy, odwiedzę Cię wieczorem.
Odwróciłem się i bez słowa z dumą wyszedłem.
Poleciałem do mojej watahy, tam dowiedziałem się ciekawych wieści od mojej podopiecznej.
Dobra, co teraz? Wieści mamy, małe ale zawsze.
   Pobiegłem na moją polanę i zacząłem od niechcenia ćwiczyć było to dość nudnawe zajęcie bo moje umiejętności są doprowadzone do perfekcji. Kiedy skończyłem, poleciałem ponownie do Aoime.
Zmaterializowałem mój list żelazny i powiedziałem do czego służy.
Jako poseł nikt nie mógł mnie zaatakować na wrogich terenach podczas wojny.
Pozwoliłem Aoime aby patrzyła moimi oczami na to co się dzieje i skierowałem się do watahy wody.

 ~ Słyszysz mnie? - Zapytałem pewnym głosem Aoime.
~ Tak. Mocne odgłosy dookoła także. - Mruknęła a ja powiedziałem ;
 ~ Spróbuj być cicho, kiedy będę mówił, inaczej możemy się nie zrozumieć.
Doszedłem do jakże śmiesznej groty wilków wody. Te siedziały dookoła na zwiadach. Pff, po co aż tyle ich tutaj jest?
kiedy mnie zobaczyły od razu wyszły na przód uniemożliwiając wędrówkę do Perrie.
- O ile wiemy, wilki powietrza nie mają wstępu na nasze tereny, a tym bardziej do naszej jaskini. - Warknął basior którego można nazwać większego ode mnie. Ha!
Machnąłem jakby od niechcenia łapą a podmuch powietrza zwalił wilki z łap, ja natomiast skierowałem się do alfy tych nieudaczników.
Wadera leżała na swoim posłaniu nie wiedziała co ją czeka. Odchrząknąłem a ta wstała momentalnie. Zjeżyła się jej sierść na karku i wyszczerzyła kły.
- Uspokój się, przychodzę ustalić czas potyczki. - To było przezabawne kiedy wadera zaczęła się cofać a kiedy była pod ścianą zaczęła szybciej oddychać. Ojej, mała Perrie się mnie boi?
Mógłbym takie widoku oglądać godzinami ale miałem zadanie do wykonania a nie chciałem tego przedłużać i siedzieć tutaj
- Jutro. Świt. Polana Pojednania. Zawiadom swoich. - Mówiłem wolno i wyraźnie by ta histeryczka mnie zrozumiała.
~ Ao, pasuje Ci? - Zapytałem mentalnie do alfy mroku.
~ Ujdzie, choć wieczorem mielibyśmy przewagę, ale akceptuję.
- Rozumiesz? - Zapytałem z obrzydzeniem, ta kiwnęła głową a w tym momencie do jaskini wleciało dwóch strażników.
- Już wychodzę, nie spinajcie dupy. - Posłałem im buziaka dla śmiechu i wyleciałem z jaskini.
~ Czyli co, jesteście umówieni? - parsknęła śmiechem a ja moje kąciki zadrgały jakby chciały się podnieść w leciutkim uśmiechu. Nagle zacząłem słyszeć myśli Aoime która mówi sama do siebie że jej nie zaakceptuje i że jestem w jej drużynie tylko dlatego że wygramy. Przezabawne.
~ Za dużo myślisz. -Powiedziałem do niej i zamknąłem mój umysł dla niej. No robota skończona.
 Wróciłem do groty i jak najzwyklej poszedłem spać.
      Obudziłem się bardzo wcześnie. Leniwie obudziłem moje wadery i wyszedłem z groty.
Niebo było osiane ciemnymi, deszczowymi chmurami. Plus dla nas chociaż deszcz to woda, a my przeciw wodzie walczymy. Ale da się to wygrać. Skierowałem się z moimi podopiecznymi na pole bitwy. Byliśmy tam pierwsi, następnie Mrok i Ziemia.
Przywitałem się z Kiche zanim podeszła do nas Aoime z jakimś czymś..
- Chyba nie zamierzasz brać szczeniaka na wojnę? - rzuciła Kiche.
- Jestem już duży! - skamlał szczeniak a Aoime do niego powiedziała:
- Nie zabiorę cię w sam środek agresji. To niemoralne z mojej strony. Zostajesz. -Szczeniak długo protestował ale Alfa Mroku była nieugięta - Dość. Zabiorę Cię do mojej sekretnej groty. Ile mamy czasu?
- Niewiele. - mruknąłem
- Zacznijcie beze mnie. - I pobiegła w las.
Spojrzałem w bok i ujrzałem Minsa z jakimś sokołami, feniksami jak se chcecie to nazwać.
- Mins ?! Założyłeś ptaszarnie. Co te sokoły tu robią?! - Rzuciłem
- Zobaczysz. Dzięki tym sokołom wygramy. - Powiedział a ja prychnąłem.
Mamy mało czasu a ten bawi się z ptaszkami... Uchh...
       Zaczęła się nareszcie walka. Miałem już na stracie plusa za moją sierść, była kruczoczarna a była mgła więc mogłem się pojawić znikąd przed rywalem, no i jeszcze moje kochane moce. Cóż, z radością ich użyję.
Pierwsze co się na mnie rzuciło to wilk z ognia. Zaśmiałem się i zmieniłem się w powietrze. Przeleciał przeze mnie a ja odwróciłem się natychmiast zmieniając powłokę i zabiłem bez żadnego ostrzeżenia. Vaiper. Tak to był on.
Walka była zabawna. Dziwiło mnie że większość wilków nie znała podstawowych zasad.
Nagle usłyszałem jakby skomlenie i jęki. Jakby Scythe'a
~ Co tam się dzieje? - mruknęła Aoime.
 ~ Nie mam pojęcia, sprawdzę.- Rzuciłem się w tamtą stronę gdzie były te dźwięki. Zobaczyłem że basior mroku leży we krwi a nad nim stoi z obłąkanym uśmiechem jakiś wilk.
- Kurwa! Nie! Ja pierdole co to ma być?! -Krzyczałem i podbiegłem do nich. Zabiłem przeciwnika i padłem do Alfy Mroku.
- Ej stary wstawaj! -Krzyknąłem i zacząłem sprawdzać jego rany.
- Powiedz Aoime że ją zawsze kochałem. -Powiedział niemrawo.
- Kurwa nie umieraj bracie! - Krzyknąłem. Zmieniłem się w człowieka i próbowałem zatamować największe krwawienie.
-To nic nie da. -Powiedział cicho. - Ale obiecaj ze powiesz Aoime że ją zawsze kochałem. -Umierający wbił we mnie wzrok.
- Obiecuję. - powiedziałem a wilk znieruchomiał. Zobaczyłem jak iskierka życia uchodzi z niego i leci wysoko, wysoko ponad chmury.
Zmieniłem się w wilka i zawyłem jak najgłośniej umiałem a podmuch wiatru zawirował wokół mnie. Niebo rozbłysnęło od pioruna. Drugi raz zawyłem i usiadłem przy zmarłym. Będe musiał powiadomic o tym fakcie Aoime...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz