piątek, 2 sierpnia 2013

(Wataha Światła) od Matt'a

Ta dziewczyna tylko się rozejrzała. Wtedy sobie przypomniałem, że okryłem się niewidzialnością. Poszła sobie, więc ja zamieniłem się w wilka i pobiegłem. Zdjąłem z siebie niewidzialność, gdy przewróciłem się na jakąś wilczyce. Nasze pyski były dość blisko. Za blisko.... Szybko zszedłem z niej i zobaczyłem, że to wilczyca z snu.
- Sory...Nie chciałem na ciebie wpaść... - powiedziałem speszonym głosem.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się. - Jestem Centuria, a ty?
- Matt. - odpowiedziałem.
- Dobra Matt. Ja teraz muszę coś upolować. Nie chciałbyś żebym ciebie zjadła zamiast sarny. - uśmiechnęła się ale tym razem łobuzersko. - Potem może pogadamy. To cześć.
- Cześć.
Wow....Ja to mam już mętlik w głowię. W następnej się zabujałem po uszy?! Poszedłem się przejść i na spokojnie pomyśleć o tym wszystkim. Gdy doszedłem do jakiegoś jeziora zobaczyłem, że tam siedzi Centuria, ale w ludzkiej postaci. Zamieniłem się w człowieka i podszedłem do niej.
- Nie wiedziałem, że ciebie tu spotkam. - powiedziałem.
- Chyba nikt nie wie, że można mnie tu spotkać.
- Aha...
- Właściwie dlaczego tu przyszedłeś? - spytała.
- Lubię tu przychodzić. - warto skłamać....Choć miejsce było przecudowne.
- Ja też.
Wynurzyła nogi z wody i położyła się na trawię. Zrobiłem to samo. Leżeliśmy długo w milczeniu. Przekręciłem głowę w jej stronę i wpatrywałem się w nią... Zaraz i ona przekręciła głowę. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nawet nie wiedziałem kiedy ale się pocałowaliśmy. Nie można było się oderwać. Pocałunek był cudowny. Nagle Centuria odłączyła swoje usta od moi. I popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem. Po czym wstała i pobiegła. Podniosłem się z ziemi i krzyknąłem:
- Centuria!
Nie zatrzymała się. Pewnie się przestraszyła przebiegiem wydarzeń. Ech.....Nie wiem co mnie teraz przekonało ale pobiegłem za nią. Wtedy zobaczyłem, że leży na ziemi. Wziąłem ją na ręce i przeteleportowaliśmy się do jaskini powietrza. Nikogo nie było. Położyłem ją i czekałem aż się obudzi. Nie mogłem nic zrobić. Nie znałem się na ziołach itd. Ale... Znałem moc uzdrowienia przez światło. Wziąłem ją za rękę i wypowiedziałem zaklęcie. Wtedy Centuria zaczęła się budzić.
- C-co się stało? - spytała pół przytomnym głosem.
- Ja wiem tylko tyle że leżałaś na ziemi, a co było wcześniej.....
- Co ja narobiłam!? To co się między nami wydarzyło to moja wina. Przepraszam...
- Niby za co przepraszasz? Przecież nic się nie stało. - uśmiechnąłem się.
- Ale pocałunek.... - powiedziała speszona.
- Pocałunek jak pocałunek. Dla mnie coś znaczył. Nie wiem jak dla ciebie.
- Dla mnie też....
- Więc....Może lepiej się poznajmy? - zaproponowałem. Może coś z tego będzie??
- Dobry pomysł. Choć na Górę Huraganu.
- Dobra.
Gdy doszliśmy na miejsce, rozmawialiśmy dłuższy czas. Dużo się o niej dowiedziałem, jak pewnie ona o mnie. Gdy zapadł wieczór trochę się ochłodziło. Wtedy niespodziewanie Centuria przytuliła się do mnie. Siedzieliśmy tak wpatrując się w gwiazdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz