Ta dziewczyna tylko się rozejrzała. Wtedy sobie przypomniałem, że 
okryłem się niewidzialnością. Poszła sobie, więc ja zamieniłem się w 
wilka i pobiegłem. Zdjąłem z siebie niewidzialność, gdy przewróciłem się
 na jakąś wilczyce. Nasze pyski były dość blisko. Za blisko.... Szybko 
zszedłem z niej i zobaczyłem, że to wilczyca z snu.
- Sory...Nie chciałem na ciebie wpaść... - powiedziałem speszonym głosem.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się. - Jestem Centuria, a ty?
- Matt. - odpowiedziałem.
- Dobra Matt. Ja teraz muszę coś upolować. Nie chciałbyś żebym ciebie 
zjadła zamiast sarny. - uśmiechnęła się ale tym razem łobuzersko. - 
Potem może pogadamy. To cześć.
- Cześć.
 Wow....Ja to mam już mętlik w głowię. W następnej się zabujałem po 
uszy?! Poszedłem się przejść i na spokojnie pomyśleć o tym wszystkim. 
Gdy doszedłem do jakiegoś jeziora zobaczyłem, że tam siedzi Centuria, 
ale w ludzkiej postaci. Zamieniłem się w człowieka i podszedłem do niej.
- Nie wiedziałem, że ciebie tu spotkam. - powiedziałem.
- Chyba nikt nie wie, że można mnie tu spotkać.
- Aha...
- Właściwie dlaczego tu przyszedłeś? - spytała.
- Lubię tu przychodzić. - warto skłamać....Choć miejsce było przecudowne.
- Ja też.
 Wynurzyła nogi z wody i położyła się na trawię. Zrobiłem to samo. 
Leżeliśmy długo w milczeniu. Przekręciłem głowę w jej stronę i 
wpatrywałem się w nią... Zaraz i ona przekręciła głowę. Patrzyliśmy 
sobie w oczy. Nawet nie wiedziałem kiedy ale się pocałowaliśmy. Nie 
można było się oderwać. Pocałunek był cudowny. Nagle Centuria odłączyła 
swoje usta od moi. I popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem. Po 
czym wstała i pobiegła. Podniosłem się z ziemi i krzyknąłem:
- Centuria! 
 Nie zatrzymała się. Pewnie się przestraszyła przebiegiem wydarzeń. 
Ech.....Nie wiem co mnie teraz przekonało ale pobiegłem za nią. Wtedy 
zobaczyłem, że leży na ziemi. Wziąłem ją na ręce i przeteleportowaliśmy 
się do jaskini powietrza. Nikogo nie było. Położyłem ją i czekałem aż 
się obudzi. Nie mogłem nic zrobić. Nie znałem się na ziołach itd. Ale...
 Znałem moc uzdrowienia przez światło. Wziąłem ją za rękę i 
wypowiedziałem zaklęcie. Wtedy Centuria zaczęła się budzić.
- C-co się stało? - spytała pół przytomnym głosem.
- Ja wiem tylko tyle że leżałaś na ziemi, a co było wcześniej.....
- Co ja narobiłam!? To co się między nami wydarzyło to moja wina. Przepraszam...
- Niby za co przepraszasz? Przecież nic się nie stało. - uśmiechnąłem się. 
- Ale pocałunek.... - powiedziała speszona.
- Pocałunek jak pocałunek. Dla mnie coś znaczył. Nie wiem jak dla ciebie.
- Dla mnie też....
- Więc....Może lepiej się poznajmy? - zaproponowałem. Może coś z tego będzie??
- Dobry pomysł. Choć na Górę Huraganu. 
- Dobra.
 Gdy doszliśmy na miejsce, rozmawialiśmy dłuższy czas. Dużo się o niej 
dowiedziałem, jak pewnie ona o mnie. Gdy zapadł wieczór trochę się 
ochłodziło. Wtedy niespodziewanie Centuria przytuliła się do mnie. 
Siedzieliśmy tak wpatrując się w gwiazdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz