środa, 14 sierpnia 2013

(Wataha Powietrza) od Centaurii

Podszedł do mnie i zamiast coś powiedzieć przesłał mi jego wspomnienie. Nagle opetała mnie złość i straciłam kontrolę nad ciałem. Pobiegłam w kierunku najbliższego urwiska. Gdy byłam blisko dostałam wiadomość telepatyczną.
~ Jutro rano wojna, wracaj do jaskini.
Stanęłam jak wryta i wtedy odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem. Zamieniłam się w wilka i poleciałam do jaskini. Gdy doleciałam zapadał już zmrok. Weszłam do środka i położyłam się spać.
Następnego ranka obudził mnie Shadow i pozostałe wilki. Wyszliśmy z jaskini. Niebo było zakryte deszczowymi chmurami. Gdy dotarliśmy na pole bitwy nikogo nie było oprócz naszej watahy. Ale zaraz po nas doszła wataha ziemi i mroku. Jakiś wilk zabrał ze sobą sokoły. Dziwne...
Rozpoczęła się walka. Był taki zamęt, że się pogubiłam. Tak wiem dziwne... W tym chaosie dostrzegłam parę znajomych wilków z przeciwnej drużyny.
Jakiś wilk pędził prosto na mnie. Gdy był już blisko mnie wytworzyłam kulę energii i wycelowałam w niego. Gdy kula trafiła w niego skoczyłam na niego i rozszarpałam jego gardło. Zaraz po tym walnęła we mnie jakąś kula energii. Upadłam. Leżałam na ziemi czekając aż ten ktoś podejdzie do mnie. Gdy podszedł ugryzłam go w łapę.
-Au....-powiedział.
Szybko wstałam i rzuciłam. się na niego.
-Matt?!?
- Centuria...
Przypomniałam sobie to wspomnienie tamtego chłopaka. Przycisnęłam Matta mocnie do ziemi. Byłam wściekła jak on to mógł zrobić...
- Teraz możesz błagać o życie. -powiedziałam wściekła.
- Co ty wygadujesz? - powiedział próbując sie wyrwać, albo przynajmniej mnie powalić na ziemię.
- Ty zabiłeś Sky'a!
- Kogo?!!
Złość we mnie rosła. Wypiera się że go zabił! Ale...jak to nie prawda? Nagle rzucił się na mnie jakiś wilk z watahy wody.
- Na polu bitwy nie ma czasu na pogaduszki.
Wadera chciała mnie już ugryźć w krtań ale wtedy jakiś mroczny feniks się na nią rzucił i wtedy ona stanęła w płomieniach.
- Dzięki. - powiedziałam do feniksa, a on tylko skinął głową.
Uznałam że nie warto kontynuować sprawy z Mattem, więc wzleciałam w powietrze w poszukiwaniu innej ofiary.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz