piątek, 16 sierpnia 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

Zwycięstwo kosztowało mnie wiele ran i skaleczeń. Poczułam się, jak opuszczają mnie wszystkie siły. Poczułam się w tym momencie beznadziejna.
Ledwo żywa snułam się w ciemnościach po terenach mroku.
Zauważyłam świetliki, powlokłam się za nimi. Dwa razy zaryłam brodą o ziemię.
I nagle odleciały, zostawiając mnie samą w całkowitej ciemności. Przymknęłam powieki. Nie, moment. Światło leciutko muskało moje powieki.Tam było niewielkie światło. Otworzyłam z powrotem oczy i skierowałam się w jego kierunku.
 Ujrzałam kwitnące drzewo wiśni, rzucające spory blask na okolicę, tonęło w morzu jakże kolorowych traw, można było zobaczyć skupisko milinów gwiazd, wydawało się, że jesteś bliżej nieba.



Leciutki wiatr szarpał zbożem i trawami, liście tańczyły melodyjny taniec. Oh, jak błogo...
Oparłam się o pień i odchyliłam głowę do góry, zakrywając twarz zakrwawionymi dłońmi. Teraz zauważyłam, jak umazana byłam krwią.
Zaczęłam się trząść z zimna, podmuchy robiły się silniejsze.. Nie, to nie wiatr. To Nemezis. Postanowiła mnie odwiedzić we własnej osobie.
 Mruknęłam niezadowolona. Była ostatnią osobą, której teraz potrzebowałam.
- Mam dla ciebie nagrodę. - rzuciła
Zdobyłam się na tyle, żeby podnieść głowę i spojrzeć jej w oczy.
- Niby za co? Że przelałam tyle krwi? Że straciłam wiele cennych mi osób? Że dałam się pokiereszować, w zamian za jedną duszę mniej tutaj?  A może za to, że odwaliłam za ciebie całą robotę i ich rozwaliłam?
Byłam wściekła. Wszystko się we mnie buzowało.
 - Być może nowa postać złagodzi twoją złość.
- Myślisz, że dostanę nowy wygląd i to wszystko minie? - prychnęłam.
- Nie chcesz to nie. - rzuciła na odchodne i szykowała się do odejścia.
Po chwili ją zatrzymałam.
- Stój.  - Zmrużyłam oczy. - Może nowy wygląd mi... pomoże.
- Nigdy nie zaszkodzi spróbować, prawda? - uśmiechnęła się, wciąż paskudnie, ale jednak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz