piątek, 1 marca 2013

(Wataha Wody) Od Metisa

Wczesnym rankiem wyszedłem z jaskini. Przede mną stała Rosa. Nie zauważyła mnie. Stała na skraju skały i patrzyła w niebo. Na błękitnym niebie świeciło złote, piękne słońce. Gdy tak patrzyłem na Rose, przypomniała mi się historia, jak się poznaliśmy.
 Był wtedy cudowny dzień. Z wyglądu taki jak ten. Słońce parzyło swoimi gorącymi promieniami, drzewa szeleściły, a ptaki głośno śpiewały najpiękniejsze melodie. Było tak jak w bajce. Stałem wtedy na łące. Łące pełnej czerwonych maków. Byłem samotny. Wędrowałem po świecie, zaraz po tym jak rozstałem się z moimi rodzicami i stadem. Ale to już dłuższa historia. A więc stałem na łące i gdzieś, daleko zobaczyłem jakiegoś wilka. Szybko pobiegłem w kierunku zwierzęcia. Moim oczom ukazała się piękna samica.
 - Kim jesteś ?- zapytała.
 W jej głosie można było wyczuć złość.
 - Spokojnie... Nie jestem wrogiem, przybywam w pokoju...
 - Nie mów do mnie jak do dziecka. Po co tu przyszedłeś ?
 - Przypałętałem się tutaj.
 - A, skoro nie kłamiesz to co innego... Zacznijmy jeszcze raz. Cześć, jestem Rosa- powiedziała.
 - Uff... Już myślałem, że chcesz mi coś zrobić. Ja jestem Metis.
 - Nie...
 - No to wszytko dobrze- ostrożności nigdy dość- przyznałem jej rację.
 - Dobrze, że rozumiesz. Skoro mówisz, że się tu przypałętałeś, to znaczy, że nie masz rodziny, czy stada ?
 - Nie... A znasz może jakieś ?
 - Tak, sama należę. To wataha Forever Young. Może byś chciał dołączyć?
 - Byłoby super.
 - Myślę, że Alfa na pewno się zgodzi.
 - Mam nadzieję.
 I wtedy mnie zaprowadziła do głowy watahy. Zgodzili się !
 A ja tak polubiłem Rose. Polubiłem ? To za mało powiedziane ! Chyba się w niej zakochałem... W każdym razie, tak to sobie wmawiałem, aż do czasu, gdy całkowicie sobie zdałem sprawę, że ja wcale jej nie "chyba kocham" tylko kocham. Tak... zakochałem się po uszy i miałe nadzieję, że z wzajemnością.
 I teraz stoję tu, za nią. I jestem dumny, dumny, że jest moją partnerką. Kocham ją i od pierwszego wejrzenia czułem, że na pewno coś z tego wyjdzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz