Przeżycia samca w jakiś sposób mną wstrząsnęły. Poruszyły mnie.
Nie wiem skąd mi się to wzięło, wolałam, jak byłam pozbawiona wszelkich uczuć. Piękne czasy.
Siedziałam z nim tu od kilku dni i nawet udało nam się parę razy wymienić uwagi, bez żadnego szczerzenia kłów.
Powoli nastawał zmrok. Niebo przybrało odcień szkarłatu, a ja, patrząc na nie z utęsknieniem, zawyłam.
Tak bardzo chciałabym wyjść na zewnątrz. Stałam się więźniem własnego domu.
Dodatkowo zadręczałam się myślą, jaka to jestem nieodpowiedzialna. Wzięłam pod swe skrzydła wilki, które opuściłam w potrzebie. Teraz zapewne ostatnia kropla krwi jest z nich wysączana, a ja siedzę tu, nie mogąc nic zrobić. Bezsilność dobija.
Muszę coś zrobić, muszę. - powtarzałam sobie. Gdyby nie mój upór, nie przeżyłabym tylu lat, ile teraz sobie liczę.
Olśniło mnie! Moje moce są nadal aktywne. Może... byłabym w stanie jakoś zwabić Shadow'a. Muszę spróbować.
Najpierw, musiałam zidentyfikować samego wilka. Przypominałam sobie jego wygląd, jego charakter.
Pierwszy etap zakończony. Wyśmienicie.
Później musiałam go odnaleźć, poszukać miejsca, gdzie mógłby się znajdować. Szukałam dosyć długo, aż w końcu znalazłam. Wylądował właśnie przed wejściem do Jaskini Światła.
Jak zwabić basiora? Postanowiłam sobie, że nie odpuszczę. Lubię wyzwania.
Skupiłam całą uwagę na jego umyśle. Był wręcz jak okuty łańcuchami, bardzo, bardzo długo zajęło mi łamanie bariery. Samiec znał się na czarnej magii, świetnie.
Sama nie wiem, jak to zrobiłam, wysyłałam podświadomie wiadomości, zachęcałam i przywoływałam samca do mojej groty. Zaklęcie odbierało wiele siły, ale rezultat był godny zachodu. Najprawdopodobniej pozbawiłam go na moment wolnej woli, ale gdy stanął w wejściu, wrócił do siebie. Popatrzył zdziwiony po jaskini, po czym zbierał się do odlotu.
Nie!
Skupiłam się mocno i zacisnęłam zęby. Nie!
Postarałam się przemówić, krzyczałam, lecz brzmiało to jak delikatny szept.
- Shadow, nie odlatuj. - wyjęczałam.
Energia pulsowała po moim ciele. Czułam jak cząsteczki się przemieszczają. Nagle moje łapy zaczęły się robić gęste, aż w końcu stanęłam na nich pewnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz