sobota, 2 marca 2013

(Wataha Mroku) Od Aleny


Cześć. Jestem Alena. Kłótliwy i arogancki wilk. Inni raczej się ze mną nie chcą przyjaźnić, mają duży wybór to po co się zadawać ze mną, ale nic mnie to nie obchodzi, a tak w ogóle to nie chce mi się tu siedzieć. Na razie jestem w watasze, gdzie panuje miłość, dobroć i braterstwo. Ohyda. Co ja tu robiłam przez tyle lat. Wyruszam w świat od tych dziwaków. Jak postanowiłam tak zrobiłam i następnego dnia już mnie tam nie było. Myślicie, że teraz powinnam być szczęśliwa, bo zrobiłam to co mi się podobało? Jeśli tak to jesteście w błędzie. Ja nie bywam szczęśliwa nigdy. Wędruje teraz sama, czasami spotykam inne samotne wilki, ale one raczej mnie unikają i omijają. Ale głupole. Boją się mnie, a przecież jeszcze nic nikomu nie zrobiłam. Jeden odważniejszy zatrzymał się, żeby pogadać, ale chyba się przeliczył. Nie zamierzałam z nim gadać. Oprócz wędrowania czasami polowałam.
Byłam blisko terenów watahy Forever Young, Kidy postanowiłam wybrać się na polowanie. Zauważyłam pięknego niedźwiadka i postanowiłam go sobie zjeść, a zawsze robiłam i dostawałam to co chciałam, więc poszłam na niego zapolować. Ale niedźwiedź okazał się zbyt mocnym przeciwnikiem i zrozumiałam, że nie dam sobie z nim rady. Jednak nie chciałam się do tego przyznać i walczyłam z nim. Jednym ruchem łapy niedźwiedź przewrócił mnie i już miał zamiar zadać ostateczny cios, gdy nagle odwrócił się i po chwili już nie żył. A ja zobaczyłam, przed sobą białego wilka. To chyba on a raczej ona tak załatwiła tego niedźwiedzia. Byłam pod wrażeniem.
- Co ty tu robisz?- zapytała
- Leżę- odburknęłam
- Tak. Jesteś ranna?- zapytała
- Nie, leżę tu i opalam się- odpowiedziałam
-  Dobra, chodź- ostrożnie wstałam i poszłam za nią.
- Jak się nazywasz?- Zapytała
- Alena- odpowiedziałam może już nieco łagodniej, gdyż gniew na razie ze mnie opadł, ale nadal odpychająco
- Ja jestem Nikita. Tu niedaleko jest moja jaskinia, zaczekasz w niej na alfę... Jakim żywiołem władasz?
- Iluzją - odpowiedziałam niedbale i dalej szłyśmy już w ciszy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz