poniedziałek, 4 marca 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

       Shadow okazał się na tyle miły, iż wyjawił miejsce pobytu Perrie i mojej watahy. Taką mieliśmy nadzieję.
       Stanęliśmy przed norą, postanowiliśmy wejść całą grupą, najwyżej później się rozdzielić. Po drodze nie było żadnych pułapek, za proste, za proste. Błądziliśmy korytarzami, zdawało nam się, że wieczność.
Długi, ziemny korytarz ciągnął się w nieskończoność. Po drodze nie spotkaliśmy wilka metalu. Ani jednego. Chyba powinnam zacząć się niepokoić. Każdy szedł w kompletnej ciszy, której towarzyszyło napięcie. Zdawało się, że rozsadza nas wszystkich od środka.
Doszliśmy do wielkiego, okrągłego pomieszczenia, był ogromne. Tutaj także nie było lupusów. Podejrzane. Droga wiodła prosto i był tylko jeden korytarz. Popatrzyliśmy po sobie i ruszyliśmy naprzód.
Ujrzałam klatki z metalu... Za nimi znajdowała się Perrie. Spojrzałam za nią, w głębi leżały inne wilki. Wilki mroku! Moja wataha!
Wszyscy wyglądali tragicznie, podejrzewam, że lupusy się nimi żywiły.
- Nie ma Kiche. - rzuciłam.
- Widzę. - burknął Shadow.
Zastanawiałam się, jak ich wyciągnąć. Jak wygiąć stal?
Nikita stworzyła jakiś płyn, proszek, coś w ten deseń. Nie wiem jak to zrobiła, ale siłą woli substancja lewitowała. Nagle targnęła nią na kraty. Płyn lub proszek, nie widziałam dokładnie w pół mroku oplótł pręty, a te zaczęły się rozpływać.
Przeszłam w głąb niby klatki i zaczęłam wybudzać wilki. Nie poznawały mnie, to było jasne. Powarkiwały.
- Spokojnie, jestem Aoime. - zawiesiłam się. - Później wszystko wyjaśnię.
Shadow nie wydawał się zbytnio zachwycony, ciągle mnie pośpieszał.
Podążaliśmy ku wyjściu, alfy na przodzie, Scythe zabezpieczał tyły. Perrie z całą resztą w środku. Boże, wyglądali fatalnie.
Nagle Nikita zaczęła pocharkiwać, jakby chciała coś wypluć albo się czymś dławiła. Reszta podobnie. Poczułam drobne użądlenia na skórze.
Krzyknęłam do basiorów:
- Szybko! Wyciągajcie ich na zewnątrz!
Lupusy musiały zamienić się w gaz, zaczęły się nami żywić, być może weszły wgłąb organizmu.
Widziałam światło słoneczne, dzień właśnie wstawał. Nie możemy, nie możemy się poddać, już tak wiele przeszliśmy.
   Zaczęłam ciągnąć Nikitę i Aurorę. Kazałam Nikicie uczepić się Aurory. Wywlokłam je na zewnątrz, po czym opadłam bezsilnie. W środku zostały jeszcze wilki. Wstałam i rzuciłam się po nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz