niedziela, 3 marca 2013

(Wataha Mroku) Od Aurory

Pierwsze co ujrzałam, było kształtu kulistego. Od razu pomyślałam, że to słońce. Zamknęłam oczy z powrotem, ale znowu je otworzyłam. Słońce? Było ciemno! Pewnie księżyc.. Znów zamknęłam oczy. Zaraz! Znowu je otwarłam, przecież jesteśmy w podziemiach! Jaki księżyc, jakie słońce! Skoczyłam na równe łapy. To co było przede mną, i było kuliste, o było oko. Wielkie, unoszące się, bez swojego oczodołu. Tylko powieki miało, pokryte było nimi jakby płaszczykiem, i co chwila mrugało. Wybałuszyłam oczy, ale szybko przestałam, bo wystraszyłam się, że mi wypadną. Tęczówka, oka była złocista, a samo oko wpatrywało się we mnie. Zaczęłam się cofać, i nagle uderzyłam w jakiś miękki kształt.
- Au! - powiedział ktoś z pretensją - Co ty wyprawiasz??
- Szawa! - powiedziałam przerażona - Wstawaj!
- Po co? - wstał i.. zobaczył oko.
Oboje zaczęliśmy krzyczeć, tak, że oko się chyba spłoszyło, bo zaczęło uciekać.
- Za nim! - krzyknęłam.
- Co? Czemu? - spytał basior.
- Ono może wiedzieć gdzie jest wyjście! - zaczęłam biec w stronę gdzie zniknęło oko.
- A skąd wiesz, że nie prowadzi nas w pułapkę? - Szawa pobiegł za mną.
- Po prostu wiem! - nie chciało mi się tłumaczyć pewnych rzeczy.
Biegliśmy, chyba kilka godzin, i byliśmy już zrezygnowani. Nagle oślepił nas blask.
- Jej - jęknęłam - Wyjście! - wyskoczyłam na powierzchnię. Chyba nigdy nie byłam taka szczęśliwa.
Było koło południa, trawa była zielona, zieleńsza niż mogłam pamiętać. Zaczęłam skakać, piszczeć, tarzać się, krzyczeć z radości, a potem uderzyłam w kałużę, robiąc falę i ochlapując Szawę wodą.
- Aj! - odskoczył.
- Ha! Ha! - skakałam jak zając, i to do kapusty. - Jak ja kocham życie!
- Ale na powierzchni - powiedział ponuro Szawa.
- Nie cieszysz się?
- Nie! Gdzie my w ogóle jesteśmy??
To pytanie mnie dogłębnie zastanowiło.
- Mam pewną teorię.. - wskazałam coś łapą, i Szawa się odwrócił - To wodospad.
- Jedyny wodospad znajduje się w centrum, ale wydaje mi się, że to nie on - powiedział Szawa.
- Nie chce mi się myśleć - ruszyłam w stronę słońca - Idę szukać Aoime, reszty watahy, i tak dalej.
- Hm?? Jak chcesz ja znaleźć?
- Powiedzmy, że nie chce mi sie tłumaczyć niektórych rzeczy - uśmiechnęłam się tajemniczo i ruszyłam przed siebie.

Nagle cały świat spowiła mgła, a ja sama spadłam do ciemnego dołu. Szybko otworzyłam oczy. Obudziłam się, ściskając ogon Szawy, który również spał niespokojnie. Jęknęłam. Sen.. piękny ale nie prawdziwy. Znowu zamknęłam oczy, i poddałam się snu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz