czwartek, 7 marca 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

Zagonienie wadery do jaskini było męczące. Naprawdę,  nie miałam ochoty tego powtarzać. Gdy tylko stanęłam w wejściu, spostrzegłam wiewiórkę, która zbiegła z drzewa i stanęła przede mną, wlepiając swe ślepia we mnie.
Dotknęłam łapą jej głowy. Mogłam ją bez problemu zmiażdżyć. Ona się nie wycofała, czekając na mój ruch.
Poczułam uderzenie energii, gryzoń ze mną współpracował. Próbował się jakoś ze mną połączyć. Pomogłam mu w tym.
Przeczytałam jego myśli, co dziwne, dotyczyły one Kiche. Dowiedziałam się, że zwierz dotarł tu jakoś na skróty, ale my nie możemy skorzystać z tego środka transportu. Kiche jest daleko, a my potrzebujemy zaatakować jeszcze tej nocy.
Portale!
Odskoczyłam jako oparzona od wiewiórki. Wszyscy oczekiwali na mój ruch, byli zaskoczeni. Radośnie oświadczyłam:
- Wiem, gdzie jest Kiche!
Shadow podleciał do mnie, podekscytowany. Zażądał, żebym mu powiedziała. Tak, jak reszta. Ja na to nie zbaczałam. Odpowiedziałam tylko:
- Wszyscy idą, potrzebujemy szybkiego transportu. - Ucichłam na moment. - Na terenie mojej watahy są portale. To przejścia, szybko dostaniemy się tam, gdzie przebywa Kiche.
Jakoś tak automatycznie wiedziałam, gdzie się znajduje.
Praktycznie przeleciałam obszar dzielący teren watahy Światła, a Mroku. Pokręciłam się w koło jaskini, by obrać odpowiedni kierunek. W końcu znalazłam jamę, ziemia obsypała się, więc musieliśmy odkopać otwór.
W końcu ujrzałam portal, tak! Wirująca materia, kształtem coś kulista. Każdy stał dębem, oprócz Shadow'a.
Miałam wrażenie, że gotowy był skoczyć za Kiche w ogień.
- Za mną. - wypowiedziałam powoli. Wskoczyłam w otchłań.
Miałam fale zimna, następnie gorąca. Spadałam, spadałam w nieskończoność. W końcu wylądowałam, sama nie wiem jak przed wyjściem z portalu. Wyskoczyłam, jak najprędzej, czekając na resztę.
Wypadli, cali we szronie. Zapewne znieśli to gorzej, niż ja.
Pognałam na górę. Szczytt był stromy, a na wierzchołkach widziałam śnieg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz